Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego, kierująca z urzędu Trybunałem Stanu, odpowiedziała wczoraj sędziom, którzy wnioskowali o zwołanie posiedzenia TS. Jej pismo zostało wysłane w ostatnim dniu, kiedy było to możliwe, gdyby posiedzenie miało być zwołane. Małgorzata Manowska odmówiła spełnienia wniosku, powołując się na przepisy, które tylko jej przyznają inicjatywę w tej sprawie. "To próba zablokowania zmian, które likwidowałyby jednowładztwo w Trybunale Stanu" - mówi RMF FM sędzia Przemysław Rosati.

REKLAMA

Teoretycznie prosta sprawa

Kwestia wniosku, śledzonego przez nas uważnie od samego początku, ma kilka aspektów. Najprostszy dotyczy jego istoty; sześcioro sędziów złożyło u przewodniczącej TS wniosek o zwołanie posiedzenia celem zmiany regulaminu Trybunału. Taki wniosek musi być zrealizowany w ciągu 45 dni od złożenia - ten termin upływa 4 maja.

O zwołaniu posiedzenia pełnego składu TS jego członkowie powinni się dowiedzieć co najmniej 14 dni przed jego terminem - ten termin upływa właśnie dziś.

Znając te przepisy autorzy wniosku ze zniecierpliwieniem oczekiwali wyznaczenia terminu. Wiedząc, że ostatni możliwy termin to 4 maja, który jest sobotą, spodziewali się zwołania posiedzenia na 2 maja, czwartek. Tak się jednak nie stało, w grze został więc tylko 4 maja, o którym powinni być poinformowani najpóźniej wczoraj.

W końcu jest odpowiedź, ale odmowna

Członkowie TS otrzymali wczoraj pismo, w którym Małgorzata Manowska wskazuje na przepisy, które prawo inicjowania zmiany regulaminu Trybunału przyznają wyłącznie jej - przewodniczącej Trybunału.

Jak na ironię, to właśnie przepisy samego regulaminu, o którego zmianę właśnie chodziło wnioskodawcom.

Na tej podstawie Małgorzata Manowska zamiast zwołania posiedzenia TS, o co prosili, sama poprosiła wnioskodawców o przedstawienie uzasadnienia proponowanych zmian. Powinno ono zawierać opis celu i samej zmiany, porównanie ze stanem obecnym oraz określenie przewidywanych skutków prawnych. Na przygotowanie uzasadnienia prof. Manowska dała wnioskodawcom 60 dni. Po jego otrzymaniu ma je skierować do wszystkich członków Trybunału, przygotować projekt odpowiedniej uchwały i dopiero wtedy zwołać posiedzenie, o które już w marcu prosili wnioskodawcy.

Ironia podwójna

Przewodnicząca TS pisze także, że jej pismo nie oznacza, że nie jest gotowa na "pozbawioną emocji" dyskusję o zmianie regulaminu. Przypomina przy tym kolejny raz, że część proponowanych zmian upadła na posiedzeniu Trybunału poprzedniej kadencji, w styczniu 2022, a nie sprzeciwiał się temu także jeden z obecnie o to wnioskujących.

Dezorientacja świadoma?

Samo udzielenie odpowiedzi na wniosek w ostatnim możliwym terminie, który umożliwiał jego realizację, sprawia wrażenie grania wnioskodawcom na nosie. Trudno wyjaśnić miesięczną zwłokę z udzieleniem odpowiedzi na wniosek, o którym się wie, że nie da się go zrealizować.

Chyba że prof. Manowska odkryła uniemożliwiające to przepisy dosłownie w ostatnich dniach. To także możliwe, skoro z otoczenia pani prezes wyciekały już nieoficjalne informacje o tym, że termin posiedzenia TS został już wyznaczony, na 2 maja, a do załatwienia pozostaje jeszcze tylko oficjalne poinformowanie o nim członków Trybunału.

Rosati o decyzji Manowskiej: To próba zablokowania zmian

To próba zablokowania zmian, które likwidowałyby jednowładztwo w Trybunale Stanu - tak decyzję Małgorzaty Manowskiej komentuje jeden z sędziów TS Przemysław Rosati, z którym rozmawiał dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada.

Według sędziego, Manowska nie chce się pozbyć jednoosobowego wpływu na funkcjonowanie Trybunału Stanu. Zdaniem Przemysława Rosatiego, chodzi jej o pełną kontrolę nad tym organem. Niestety bieg zdarzeń poddaje na myśl skojarzenie, że ktoś za wszelką cenę chce utrzymać te kompetencje - mówi Rosati.

Według Rosatiego, "standard działania organu władzy publicznej nie może zależeć wyłącznie od uznania jednej osoby. Musi być tak ukształtowana formuła działania Trybunału Stanu, aby składy orzekające były losowane, a publiczność i media miały dostęp do obrad pełnego składu Trybunału Stanu".