Stanisław Łyżwiński usłyszał już zarzuty w związku z tzw. seksaferą. Łódzka prokuratura przełożyła jednak przesłuchanie na sobotę ze względu na stan zdrowia Łyżwińskiego, który źle się poczuł.
Źle się czuł, a poza tym nie mogłem nawiązać z nim kontaktu, który gwarantowałby udzielanie przez niego rozsądnych odpowiedzi na moje pytania. Zatem obrona sprowadziłaby się do obrony formalnej, a nie o to chodzi - powiedział mecenas Wiesław Żurawski. Jak dodał obrońca posła, prokurator nie zapytał jego klienta, czy ten przyznaje się do winy.
Przesłuchanie Łyżwińskiego odbędzie się w sobotę w warunkach szpitalnych.
Łyżwiński został przywieziony do łódzkiej prokuratury ze szpitala w Gdańsku, w którym przebywał od poniedziałku z podejrzeniem choroby wieńcowej. W piątek rano biegły zbadał stan zdrowia posła i stwierdził, że jest dobry. Ta opinia umożliwiła przewiezienie go do Łodzi.
Możliwość postawienia Łyżwińskiemu siedmiu zarzutów i jego przesłuchanie to efekt czwartkowej decyzji Sejmu, który uchylił immunitet posła oraz wyraził zgodę na jego zatrzymanie i ewentualne aresztowanie.
Decyzja co do tego, czy w tej sprawie zostanie skierowany wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania, zostanie podjęta dopiero po przesłuchaniu - powiedział RMF FM Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.
Śledczy postawili posłowi zarzuty - zgwałcenia kobiety, podżegania do porwania biznesmena, wielokrotnego doprowadzenia Anety Krawczyk i trzech innych kobiet do stosunku seksualnego z nim i innymi mężczyznami, a także nakłanianie Krawczyk do usunięcia ciąży. Zarzuty obejmują lata 1999-2003. Za najcięższe z nich grozi kara do 10 lat więzienia.