W ciągu dwóch tygodni Port Lotniczy w Gdańsku ma zmienić zasady zatrudniania pracowników. To wniosek po kontroli zleconej przez radę nadzorczą. Pod lupą znalazło się między innymi zatrudnienie syna premiera - Michała Tuska.
Zlecona przez Radę Nadzorczą kontrola nie wykazała żadnych nieprawidłowości. Przy zatrudnianiu Michała Tuska nie naruszono ani nie złamano żadnych wewnętrznych procedur lotniska. W momencie kiedy go zatrudniałem, wiedziałem o wszystkim - mówił prezes lotniska Tomasz Kloskowski. Przewodniczący zespołu kontrolnego przyznał jednak, że regulamin jest nieprecyzyjny i nie przewidział wszystkich możliwości. Praca zarówno dla lotniska, jak i firmy korzystającej z jego usług, w tym wypadku OLT - nie powinna mieć miejsca. Dlatego w przyszłości rekrutujący się do pracy w porcie lotniczym będą pytani o swoje relacje z firmami współpracującymi z lotniskiem.
Jeśli chodzi o procedury i regulamin pracy - wszystkie czynności, które podejmował zarząd - były zgodne z tym regulaminem. Natomiast stwierdziliśmy, że ten regulamin nie do końca precyzuje sytuacje, która chociażby miała miejsce w ostatnim okresie przy zatrudnianiu pana Michała Tuska. Wtedy gdy występują jakby znaki zapytania, należy to dokładnie sprecyzować, dopracować regulamin. I wtedy przynajmniej takich sytuacji będziemy mogli uniknąć. Wiemy dobrze, że nikomu to na dobre nie wyszło. Zarówno portowi lotniczemu Gdańsk jak i osobom w to zaangażowanym. W tym osobom, o których ciągle mówimy, czyli panu Michałowi Tuskowi, który tak na dobrą sprawę być może nigdy nie przypuszczał, że będzie obiektem tak wielkiego zawirowania - mówił Jan Zarębski, przewodniczący zespołu kontrolnego, i członek Rady Nadzorczej z ramienia Urzędu Marszałkowskiego.
Co ciekawe, drugim pokontrolnym zaleceniem jest... poprawa wizerunku medialnego lotniska, nadszarpniętego między innymi przez aferę OLT.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Sprawa będzie badana pod kątem popełnienia przestępstwa nadużycia zaufania w obrocie gospodarczym przez osobę zobowiązaną do zajmowania się sprawami majątkowymi i działalnością gospodarczą spółki Port Lotniczy Gdańsk w związku ze świadczeniem usług klientowi lotniska - spółce OLT Express - poinformowała rzeczniczka prasowa gdańskiej prokuratury okręgowej Grażyna Wawryniuk.
Zawiadomienie o możliwym działaniu Michała Tuska na szkodę spółki Port Lotniczy Gdańsk złożyło w pierwszej połowie sierpnia stowarzyszenie "Stop Korupcji", mające swoją siedzibę w Opolu. Według szefa tego stowarzyszenia Tomasza Kwiatka, w przypadku syna szefa rządu, który pracował jednocześnie dla gdańskiego lotniska i OLT Express (przewoźnika, w którym głównym inwestorem była firma Amber Gold) mogło dojść do konfliktu interesów, na którym stracić mogła spółka Port Lotniczy Gdańsk.
Amber Gold Sp. z o.o. to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 roku. W sierpniu zapadła decyzja o jej likwidacji. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym 10 proc. w skali roku, co znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.Działalność spółki wzbudziła wątpliwości Komisji Nadzoru Finansowego, która wpisała ją na "czarną listę" ostrzeżeń. O spółce zrobiło się głośno jeszcze kilkanaście tygodni temu, kiedy problemy finansowe zgłosiły tanie linie lotnicze OLT Express. Amber Gold było ich głównym udziałowcem. Spółka poinformowała, że wycofuje się z inwestycji w linie lotnicze OLT Express. Powodem - jak informował Amber Gold - było zablokowanie przychodów ze sprzedaży biletów OLT przez operatora płatności.
Ze spółką OLT Express współpracował pracujący w Porcie Lotniczym w Gdańsku syn premiera. W wywiadzie dla trójmiejskiej "Gazety Wyborczej" Michał Tusk mówił, że jego ojciec nie był zachwycony tym, iż zatrudnił się na lotnisku. Ale też nie powiedział jednoznacznie, bym tam nie szedł - powiedział syn premiera.
Szef Amber Gold Marcin P. w tygodniku "Wprost" stwierdził, że Tusk zdradzał tajemnice handlowe swojego pracodawcy, czyli Portu Lotniczego w Gdańsku. Przyniósł nam konkretną informację o tym, ile Port Lotniczy w Gdańsku bierze od naszej konkurencji, konkretnie od Wizz Air, za obsłużenie jednego pasażera. Tego typu dane są jedną z najpilniej strzeżonych informacji. W grę wchodzą potężne pieniądze. Bywa, że linie lotnicze miesiącami negocjują z lotniskami opłaty - podkreślił biznesmen.
Michał Tusk cytowany przez "Wprost" kategorycznie zaprzeczył, że przekazał OLT taką informację. Inną kwestią podnoszoną przez media jest łączenie przez syna premiera pracy dziennikarskiej z prowadzeniem usług PR dla OLT Express. 12 kwietnia Michał Tusk na łamach gdańskiej "Gazety Wyborczej" opublikował pożegnalny felieton. Od niespełna miesiąca był już "piarowcem" linii lotniczej należącej do Amber Gold. Tymczasem 23 marca w "Magazynie Trójmiejskim" "GW" ukazał się duży wywiad z dyrektorem OLT Jarosławem Frankowskim. Michał Tusk w rozmowie z "Wprost" przyznał, że to on sam zadawał pytania i na nie odpowiadał w imieniu Frankowskiego. Materiał w gazecie sygnowany jest nazwiskiem jego redakcyjnego kolegi.