Kierowca busa, który wjechał na przejeździe kolejowym w Bratoszewicach pod pociąg, był pod wpływem alkoholu. Miał we krwi ponad 1,5 promila. Tak wynika z informacji Zakładu Medycyny Sądowej w Łodzi. W poniedziałkowym wypadku zginęło dziewięcioro obywateli Ukrainy, którzy byli zatrudnieni w firmie przetwarzającej owoce i warzywa.
Jak powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania, z informacji przekazanych prokuraturze przez Zakład Medycyny Sądowej w Łodzi wynika, że w organizmie ośmiu osób nie stwierdzono zawartości alkoholu. Natomiast obecność alkoholu stwierdzono u mężczyzny, który kierował busem. Stężenie określono na 1,52 promila alkoholu we krwi - dodał prokurator.
W szpitalu nadal jest ranna kobieta, która jechała busem. Jej stan zdrowia nadal nie pozwala na jej przesłuchanie. Prawdopodobnie nie będzie to możliwe do końca tego tygodnia.
Kopania dodał, że w dalszym ciągu trwa ustalania przyczyn wypadku. Biegły bada m.in. stan techniczny samochodu.
W poniedziałek rano na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Bratoszewicach bus wjechał pod nadjeżdżający pociąg relacji Łowicz Główny - Łódź Kaliska. Kierowca pojazdu najprawdopodobniej zignorował znak "stop".
Ze wstępnych ustaleń wynika, że przystosowanym do przewozu sześciu osób fordem transitem jechało do pracy dziesięć osób. Na miejscu zginęło osiem osób - pięć kobiet i trzech mężczyzn. Dwie pasażerki przeżyły wypadek, ale jedna z nich zmarła kilka godzin później w szpitalu. Najmłodsza z ofiar miała 21, najstarsza - 44 lata.