Łódzka prokuratura wyjaśnia dlaczego doszło do wypadku w szkole w Mroczkowie Gościnnym. Dwa tygodnie temu 18-letni uczeń spadł z wysokości 3 metrów z daszku nad wejściem do szkoły. Chłopak doznał urazów kręgosłupa i głowy.
Sprawę bada prokuratura, ponieważ dyrekcja szkoły nie przypomina sobie, by ktoś zlecał uczniowi odśnieżanie. Nie wiem jak doszło do tego wypadku. Ucznia rano nie było w szkole. Skąd on się wziął na tym dachu? Nie wiem - mówi dyrektorka placówki.
Z akt sprawy absolutnie nie wynika, by chłopiec wszedł na daszek i odśnieżał go z własnej woli - mówi prokurator prowadzący śledztwo i dodaje, że chłopak nawet jeśliby chciał pomóc, to nie miał do tego uprawnień.
Na razie nie postawiono nikomu zarzutów. Za niedopełnienie obowiązków i narażenie życia może grozić nawet do 8 lat więzienia. Jak dowiedział się reporter RMF, dyrektor szkoły od czasu wypadku przebywa na zwolnieniu.
Poszkodowany uczeń miał m.in. zszywaną głowę i twarz. W chwili obecnej musi chodzić w gorsecie ortopedycznym.