Śledczy wyjaśniają okoliczności pożaru kamienicy w Łodzi, w którym zginął 40-letni mężczyzna. Ogień wybuchł w sobotę wieczorem, z budynku ewakuowano 25 osób. Mieszkańcy czekają na powrót do domów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania podkreślił, że był to bardzo niebezpieczny pożar, bo w mieszkaniu znajdowały się dwie butle z gazem, w tym jedna 11-kilogramowa. Jedna z nich była już okopcona, można więc mówić o realnym zagrożeniu spowodowania eksplozji - powiedział.
Ogień wybuchł w sobotę wieczorem na pierwszym piętrze czterokondygnacyjnego domu przy ul. Łącznej w Łodzi. W pożarze zginął 40-letni (a nie jak wcześniej podawano ok. 35-letni) mężczyzna, który przebywał w mieszkaniu. Zginął też przebywający tam pies.
Jak poinformował Kopania, mieszkanie opuściła partnerka ofiary wraz z kotem. Była pijana, miała 1,6 promila alkoholu w organizmie. Trafiła do szpitala.
Rzecznik dodał, że według biegłego, prawdopodobną przyczyną pożaru mogło być niewłaściwe użytkowanie piecyka, tzw. kozy.
Podczas pożaru z kamienicy ewakuowano 25 osób. Na czas prowadzenia akcji dla mieszkańców podstawiono autobus, by mogli schronić się przed chłodem. Obecnie - jak powiedział Kopania - sprawdzany jest stan techniczny budynku. Do jego zakończenia mieszkańcy nie mogą powrócić do kamienicy, pozwolono im jednak zabezpieczyć mieszkania.
Pożar przy ul. Łącznej gasiło 11 zastępów straży pożarnej.