Mężczyzna, który w sobotę groził policjantom bronią, oddał strzały w ich stronę - to nowe informacje na temat strzelaniny w kamienicy przy ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. Na klatce schodowej, czyli tam, gdzie byli policjanci, w ścianach znaleziono naboje śrutowe. Broń właśnie tego typu miał mężczyzna.
Wszystko wskazuje też na to, że 52-latek wcześniej chciał popełnić samobójstwo, bo z jego głowy lekarze wyjęli 6 pocisków śrutowych - mówi prokurator Krzysztof Kopania. Poza tym mężczyzna był pijany - miał około 2 promili alkoholu w organizmie. Niewykluczone, że był też pod wpływem leków psychotropowych, bo w jego mieszkaniu znaleziono opróżnione ampułki po takich specyfikach.
Stan 52-latka, który jest na oddziale intensywnej terapii, jest nadal ciężki, ale się poprawia. Z jego klatki piersiowej lekarze usunęli 3 kule ostrej amunicji, które wystrzelili w jego stronę policjanci, a z głowy - 6 pocisków śrutowych. Jak oceniają medycy, rokowania są coraz lepsze, ale mężczyzna ma rozległe obrażenia wewnętrzne.
W sobotę powiadomiono łódzką policję, że ratownicy pogotowia dostali wezwanie do mężczyzny z raną postrzałową w kamienicy przy ul. Piotrkowskiej. Na miejscu okazało się, że mieszkanie należy do małżeństwa, które jest w separacji. Kobieta, kiedy usłyszała hałas, weszła do pokoju, gdzie znalazła męża z ranami głowy. Ten prosił, żeby nie wzywać pogotowia. Kobieta zadzwoniła do rodziny, która z kolei powiadomiła policję.
Gdy funkcjonariusze pojawili się na miejscu, ranny 52-latek stał w przedpokoju z bronią wycelowaną w ich kierunku. Policjanci bez rezultatu kilka razy wzywali go, żeby rzucił broń. Oddali jeden strzał i znów kazali odłożyć pistolet. Mężczyzna schował się za drzwi, więc policjanci po raz drugi strzelili w jego kierunku. W chwili, gdy 52-latek się wychylił, trafiły go policyjne kule.
Prokurator dopiero w poniedziałek będzie mógł przesłuchać funkcjonariuszy. Stan psychiczny policjantów nie pozwala jeszcze na ich przesłuchanie - podkreślają lekarze, których prokurator poprosił o opinię w tej sprawie. Na razie nie można było także przesłuchać postrzelonego mężczyzny.
Śródmieście prowadzi dwa osobne śledztwa w związku ze strzelaniną przy Piotrkowskiej. Pierwsze ma odpowiedzieć na pytanie: dlaczego mężczyzna groził bronią policjantom i jak do tego doszło. Drugie śledztwo wyjaśni, czy funkcjonariusze prawidłowo działali, używając broni służbowej i czy ich odpowiedź na groźby mężczyzny była adekwatna do zagrożenia - mówi Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Postrzelony mężczyzna miał replikę pistoletu typu Walter na śrutowe naboje. Dwaj policjanci, którzy oddali w sumie 8 strzałów, posługiwali się bronią służbową. Wiadomo już, że jeden z policjantów oddał jeden strzał, a drugi siedem. Wszystkie trzy sztuki broni zostały zabezpieczone przez prokuraturę i zostaną poddane badaniom batalistycznym. Na zlecenie prokuratury sprawdzono też, czy funkcjonariusze nie byli przypadkiem pod wpływem alkoholu. Z badań jasno wynikało, że byli trzeźwi.