Byli szefowie resortu obrony ostro krytykują obecnego ministra Antoniego Macierewicza. W liście otwartym opublikowanym na wyborcza.pl byli ministrowie stwierdzili, że Macierewicz nie powinien dłużej sprawować urzędu ministra obrony narodowej. Pod listem podpisali się Janusz Onyszkiewicz, Bronisław Komorowski, Janusz Zemke, Radosław Sikorski, Bogdan Klich i Tomasz Siemoniak – szefowie MON w latach 1997-2015.
List to reakcja na środowe wystąpienie ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. W Sejmie zaprezentował on audyt swojego resortu.
(…) minister Antoni Macierewicz ogłosił z sejmowej mównicy, że jesienią 2015 roku polskie siły zbrojne nie posiadały zdolności do zapewnienie bezpieczeństwa ani terytorium Polski, ani obszaru powietrznego, ani kluczowych obiektów dla kierowania państwem. Aż trudno uwierzyć, że polityk na tak odpowiedzialnym stanowisku może z taką łatwością dyskredytować potencjał polskiej armii. Zwłaszcza że opinia ta nie odpowiada prawdzie i stoi w sprzeczności z ocenami naszych sojuszników. Co więcej, podważa pozycję Polski w Sojuszu i zachęca naszych przeciwników do agresywnych działań wobec naszego kraju – napisali sygnatariusz listu.
Zarzuty ministra Macierewicza wymierzone są nie tylko w 8 lat rządów PO-PSL, ale w dokonania wszystkich rządów ostatniego ćwierćwiecza. Nie są one poparte żadnymi dowodami, a Antoni Macierewicz nawet nie próbuje zachować w tych sprawach elementarnej logiki i konsekwencji. Bo w marcu tego roku powiedział, że Polska została wybrana na gospodarza szczytu NATO jako kraj bezpieczny i jest jedynym krajem w Europie Środkowej zdolnym do przeprowadzenia ewentualnej kontry wobec Rosji - czytamy w liście.
Nawet najostrzejsza walka polityczna nie może odbywać się kosztem dobra całej Polski. Z tego też powodu wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec takich metod i takiego postępowania. Uważamy też, że Antoni Macierewicz nie powinien dłużej sprawować urzędu ministra obrony narodowej - napisali byli szefowie MON.
Macierewicz to fatalny polityk na ministra obrony. Sam Kaczyński skrywał go przed wyborami, ministrem obrony miał być Gowin, tak wtedy mówiono - podkreśla w rozmowie z dziennikarzem RMF FM jeden z sygnatariuszy listu Tomasz Siemoniak. Ten list od osób bardzo różnych, często nie mających ze sobą kontaktu, to próba powiedzenia, że nie wolno tak robić - tłumaczy Siemoniak.
Tym listem chcemy się upomnieć o elementarną przyzwoitość i przestrzeganie elementarnych zasad, a nie składanie spraw bezpieczeństwa narodowego na ołtarzu bieżącej gorączkowej polityki - mówi nam Tomasz Siemoniak.
PRZECZYTAJ CAŁY WYWIAD MICHAŁA ZIELIŃSKIEGO Z TOMASZEM SIEMONIAKIEM.
Wszyscy ci panowie podpisani pod listem, w tym minister Onyszkiewicz i prezydent Komorowski, mieli możliwość, by poprawić stan polskiej armii, ale działali na jej szkodę - tak komentuje list rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz. Odpiera też zarzuty podważania zaufania do armii. Minister mówi wyłącznie o zaniedbaniach poprzedników, o tym czego się dopuszczali, co de facto robiono w wojskiem polskim i jak armię zniszczono - mówi Misiewicz w rozmowie z dziennikarzem RMF FM.
Rzecznik MON podkreśla, że poprzednicy ministra Macierewicza nie odnoszą się do konkretnych zarzutów, takich jak zmniejszenie liczebności armii czy brak nowoczesnej amunicji. Zdaniem Misiewicza zaprezentowany publicznie audyt to tylko "wierzchołek góry lodowej"
Autorów listu krytykuje też Jacek Sasin z PiS. Bardzo sobie życzę, żeby nie było ciągłości w działaniach MON-u, bo jeśli ciągłość miałaby oznaczać kontynuowanie polityki, za którą odpowiadają panowie podpisani pod tym listem, to obawiam się, że rozmontowywanie obronności Polski trwałoby dalej - uważa Sasin.
Gdy wchodziłem do ministerstwa obrony, Siły Zbrojne RP nie posiadały ani zdolności zapewnienia bezpieczeństwa terytorium państwa, obszaru powietrznego, kluczowych obiektów kierowania państwem, ani cyberprzestrzeni - mówił w środę w Sejmie minister Antoni Macierewicz, przedstawiając audyt swego resortu. Wobec wielu z państwa należy się nie krytyka, ale konsekwencje karne za to, co zrobiliście - zwrócił się do polityków PO i PSL.
Minister oświadczył, że polskie wojsko w kondycji, w jakiej je zastał, "zdolne było jedynie do prowadzenia ograniczonych działań opóźniających działania agresora". Nie zapewniono realnej pomocy ze strony państw sojuszniczych - podkreślił. Zauważył zarazem, że "wojska skoncentrowano na granicy zachodniej - tak jakby stamtąd groziło zagrożenie - pozostawiając flankę wschodnią bez osłony i pozostawiając ludność w stanie niepewności".
Zdaniem Macierewicza w niektórych aspektach - i do nich należy na pewno wojsko - do objęcia rządów przez obecną ekipę trwał okres dominacji "środowiska, które różnie się nazywało, ale zawsze składało się z tych samych osób i zawsze tak samo podchodziło do bezpieczeństwa".
To środowisko, o którym mowa, traktowało polską armię na samym końcu - wsławiło się złą sławą likwidacji, marnotrawstwa, korupcji i demoralizacji armii. Zostawiło po sobie niesławę i złą sławę - ocenił.
Jak zapewnił Macierewicz, wdrożono już działania naprawcze we wszystkich obszarach.
(mpw)