Prawie siedem i pół miliona złotych, niewiadomego pochodzenia, zalegalizowano poprzez indywidualne wpłaty na konto sztabu wyborczego Mariana Krzaklewskiego. Co ciekawe prawie wszystkich wpłat dokonano już po wyborach, kiedy wiadomo było, że Krzaklewski nie będzie prezydentem.

REKLAMA

Pieniądze napływały od października ubiegłego roku do stycznia tego roku. RMF ustaliło, że wpłat dokonywała grupa siedmiu osób w różnych miejscach Polski, najczęściej w małych miejscowościach. Ogromna większość osób, przesłuchiwanych przez prokuraturę, a których nazwiska figurują na przekazach pocztowych, zaprzecza jakoby kiedykolwiek wpłacała pieniądze na kampanię Mariana Krzaklewskiego. W urzędzie pocztowym w Kargowej, koło Zielonej Góry, 20 października ubiegłego roku ktoś dokonał 270 wpłat po 1000 złotych. Jedną z osób, która miała dokonać wpłaty jest pani Grażyna Lis. 50-letnia rencistka mówi, że nie mogłaby wpłacić tak dużej sumy na konto kampanii Mariana Krzaklewskiego: „Nigdy mi się nie podobał pan Krzaklewski i nie głosowałam na niego i nie dałam ani złotówki”. Pani Grażyna mówi, że jeśli nawet miałaby zbędny tysiąc to wydałaby go na któreś z sześciorga wnucząt. Na liście, oprócz pani Grażyny były też osoby od kilku lat nie żyjące. „Kargowa to biedne miasteczko. Niemożliwe, by prawie 300 osób wpłaciło po 1000 złotych na kampanię Mariana Krzaklewskiego” – mówią mieszkańcy Kargowej. Taką opinię potwierdza również szef największego banku w tej 4-tysięcznej miejscowości – regularne wpłaty powyżej 3 tysięcy złotych ma 18 mieszkańców a u trzech czwartych posiadaczy rachunków jedyne dochody to renta lub emerytura. Tymczasem najważniejsza osoba w całej sprawie, Marian Krzaklewski nie chce w ogóle na ten temat rozmawiać. Wszystkich odsyła do pełnomocnika finansowego swojego komitetu: „Bardzo nam zależało aby zbilansować kampanię od strony finansowej i prosiliśmy struktury partyjne jak i solidarnościowe o to, aby zwracali się do ludzi o wpłaty. To, że te wpłaty przychodziły, nie było dla mnie zaskoczeniem” – mówi Aleksandra Mietlicka. Sęk w tym, że większość osób, które miały dokonać wpłat, nie przyznaje się do tego. Teraz, skąd pochodziły te pieniądze i kto tak naprawdę je wpłacał może ustalić już jedynie prokuratura. Sprawę śledził nasz krakowski reporter Marek Balawajder:

Według tarnowskiej prokuratury, która prowadzi śledztwo w sprawie finansowania kampanii prezydenckiej 2000, prawo złamały także komitety Aleksandra Kwaśniewskiego i Andrzeja Olechowskiego. W najbliższym czasie postawione mają być zarzuty pełnomocnikom finansowym wszystkich trzech komitetów.

Foto: Archiwum RMF

15:05