"Nie kryję satysfakcji z wyroku , ubolewam z decyzji w sprawie Łyżwińskiego" - tak Andrzej Lepper skomentował orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Łodzi w sprawie seksafery w Samoobronie. Stanisław Łyżwiński został skazany na 3,5 roku więzienia. Sprawa Leppera została skierowana do ponownego rozpatrzenia.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
W lutym ub. roku Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim skazał lidera Samoobrony na dwa lata i trzy miesiące pozbawienia wolności, a b. posła tej partii na pięć lat. Od wyroków odwołali się obrońcy. 231 świadków przesłuchanych w sprawie, w większości były to działaczki Samoobrony i żadna poza panią Krawczyk nie potwierdził tego, że była molestowana, czy wykorzystywana. Zarzut, że pani Krawczyk podlegała mnie jako przełożonemu w pracy, to absurd - powiedział Lepper po wyjściu z sali sądowej.
Seksaferę w Samoobronie ujawniła w grudniu 2006 r. "Gazeta Wyborcza", opierając się na relacji Anety Krawczyk - b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta powiedziała m.in., że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi.
Łódzka prokuratura okręgowa przedstawiła Łyżwińskiemu siedem zarzutów, w tym zgwałcenia w swym biurze poselskim w Tomaszowie Mazowieckim działaczki Samoobrony, która ubiegała się o stanowisko wójta. Wszystkie zarzuty dotyczą lat 1999-2003.
Dwa zarzuty postawione Andrzejowi Lepperowi dotyczyły lat 2001-2002. Byłego wicepremiera oskarżono o żądanie i przyjmowanie w związku z pełnioną przez niego funkcją publiczną korzyści osobistych o charakterze seksualnym od Krawczyk oraz o usiłowanie doprowadzenia w 2002 r. innej kobiety związanej z Samoobroną do obcowania płciowego. Oba przestępstwa miały być popełnione wspólnie i w porozumieniu z Łyżwińskim. Oskarżeni nie przyznali się do winy.