Zaakceptowany przez rząd, odrzucony przez lekarzy – plan uzdrowienia służby zdrowia przyjęty przez gabinet Kazimierza Marcinkiewicza nie zakończył strajkowego pata. Lekarze chcą podwyżek od teraz, a minister Religa grozi protestującym prokuratorem.

REKLAMA

- Proszę was, wróćcie do normalnej pracy, ponieważ zdecydowana większość waszych postulatów została spełniona - mówił wczoraj do strajkujących pracowników służby zdrowia minister Zbigniew Religa. Lekarze są jednak sceptyczni i domagają się konkretów. - Tu jest powiedziane ogólnie. W jaki sposób te środki zostaną przekazane i czy one uwzględniają wzrost wynagrodzenia dla pracowników ochrony zdrowia? Tego się bardzo boję i to nie zostało powiedziane - stwierdziła Maria Olszak Winiarska z lubelskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

W związku z tym lekarze zapowiadają, że nie przestaną strajkować. A szef resortu zdrowia grozi im prokuratorem. - Koledzy lekarze zmuszą nas do tego, by przepatrzeć każde miejsce, gdzie jest strajk, i ocenić, czy jest to strajk zgodny z prawem czy nie. Jeżeli nie jest zgodny z prawem, pozostaje wtedy dla mnie tylko jedna droga – doniesienie do prokuratury - zapowiedział Zbigniew Religa. Na Śląsku sprawdzenie legalności strajków zalecił już tamtejszy wojewoda.

Jak sprawdził nasz reporter – Krzysztof Kot – podwyżki w służbie zdrowia już teraz są możliwe. Dotyczą one jednak jedynie pracowników Narodowego Funduszu Zdrowia. Każdy z pracowników lubelskiego oddziału NFZ otrzymał podwyżkę o 0,75 proc. (dla szeregowego pracownika oznacza to wzrost pensji o 20-40 zł). Jednak zdaniem rzeczniczki lubelskiego NFZ nie jest to podwyżka, ale coroczna indeksacja wynikająca z podpisanego w 2004 r. układu zbiorowego. Dziś pod siedzibą Funduszu w Lublinie odbędzie się pikieta lekarzy i pielęgniarek. Z pewnością ta informacja nie wpłynie pozytywnie na poprawę ich nastrojów.

W sumie w całym kraju strajkuje 70 placówek. Rządową propozycję zaakceptowały natomiast trzy największe centrale związkowe: OPZZ, Forum Związków Zawodowych oraz NSZZ "Solidarność". One jednak nie strajkowały.