5-letni chłopiec z Gostynia, któremu po wypadku drogowym odmówiono transportu lotniczego, jeszcze dziś ma być powtórnie operowany przez lekarzy z poznańskiego szpitala. Lekarze są zaniepokojeni jego stanem. Chłopiec ma bardzo rozległe uszkodzenia. Sprawę transportu chłopca bada prokuratura.
Stan chłopca lekarze określają jako "stabilny, ale wymagający operacji". Dlatego zdecydowano, że chłopiec znów trafi na stół. Chłopiec nadal jest podłączony do respiratora, jeszcze raz będzie operowany brzuch, ponieważ lekarze są zaniepokojeni jego stanem. Ma bardzo rozległe uszkodzenia. Anestezjolodzy jego stan określają jako stabilny, ale wymagający operacji - powiedziała dziennikarzom zastępca dyrektora ds. medycznych Szpitala Klinicznego nr 5 w Poznaniu dr Dorota Woźnicka.
Sprawę transportu chłopca bada prokuratura w Gostyniu. Cały czas zbierana jest dokumentacja i dowody dotyczące ewentualnych zaniedbań ze strony LPR. Za narażenie życia lub zdrowia grozi kara do trzech lat więzienia.
Sprawą dziecka zajął się minister zdrowia, który przed tygodniem zwrócił się do wojewody wielkopolskiego o "niezwłoczne dokonanie kontroli prawidłowości całości postępowania dotyczącego rannego dziecka".
Narodowy Fundusz Zdrowia natomiast kontroluje umowy gostyńskiego szpitala z NFZ i udzielanych świadczeń, w tym zabezpieczenia transportu sanitarnego oraz z zakresu świadczenia ratownictwa medycznego prowadzonego w powiecie gostyńskim. Wyniki tej kontroli będą znane w tym tygodniu.
W sobotę niespełna dwa tygodnie temu do szpitala w Gostyniu przywieziono rannego w wypadku 5-letniego chłopca. Dziecko po decyzji lekarzy miało jednak trafić do szpitala w Poznaniu. Dyżurny dwukrotnie prosił o transport Lotnicze Pogotowie Ratunkowe i dwukrotnie odmówiono mu, powołując się na przepisy. Ostatecznie chłopca przewieziono do Poznania karetką.