Dopiero w piątek rząd odpowie na żądania strajkujących lekarzy. Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy domaga się miliarda złotych na podwyżki płac z rezerwy Narodowego Funduszu Zdrowia.

REKLAMA

W tej sposób potwierdziły się doniesienia RMF FM. Już w poniedziałek mówiliśmy, że związkowcy złożą rządowi propozycję nie do odrzucenia.

Rząd na razie niczego nie przesądza. Gra na czas. Można się domyślać, że po pierwsze nie chce pozwolić na dyktat lekarzy, a po drugie nie podoba mu się to, że związkowcy przystawiają rządowi pistolet do głowy. Co to za rozmowy, jeśli stawia się ostateczne ultimatum zaraz na początku spotkania - mówi rzecznik resortu zdrowia Paweł Trzciński. Zapewnia, że postulaty lekarzy zostaną skrupulatnie przeanalizowane. Oficjalną odpowiedź minister Religa przekaże im jednak dopiero pod koniec tygodnia na spotkaniu ze wszystkimi związkami zawodowymi służby zdrowia, bo lekarze to nie jedyna grupa, która - jak przypomniał Trzciński – domaga się poprawy swoich zawodowych losów.

Pieniądze te mają być gwarancją, że lekarze dostaną podwyżki także w kolejnych latach. Poza tym związkowcy z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy domagają się między innymi przygotowania projektu stawy budżetowej na przyszły rok, do końca lipca tego roku. Chcą, aby w projekcie zapisano wzrost nakładów na służbę zdrowia do 5 procent PKB. „To nasze ostatnie słowo” – grzmiał dziś na konferencji szef OZZL Krzysztof Bukiel: Jeżeli rząd mówi o 11 miliardach, a my mówimy 1 miliard na ten rok, to trudniej o bardziej głębokie wyjście naprzeciw. Bo my się cofnęliśmy 10 kroków w stosunku do tego co zrobił rząd. Nie będzie dalszych ustępstw. Lekarze nie przebierali dziś w słowach na konferencji. „Nie chcemy być dłużej workiem treningowym” – oświadczył wzburzony lekarz ze Śląska: Nie dość, że się nie dotrzymuje obietnic wyborczych, to jeszcze nieustannie jest ta przeklęta, komunistyczna retoryka strachu. Cały czas się nas straszy. Otóż nie boimy się i nie będziemy się bać. Po prostu odejdziemy z pracy jeśli nie będziecie nas traktować poważnie. OZZL jest gotów usiąść do negocjacji w każdej chwili. Teraz czeka na ruch ze strony rządu.

Zobacz również:

W poniedziałek w wielu szpitalach w całej Polsce rozpoczął się bezterminowy strajk lekarzy, którzy domagają się wzrostu płac. Dane o liczbie strajkujących szpitali są rozbieżne. Minister zdrowia mówił o 159 placówkach; według OZZL, 208 placówek zadeklarowało gotowość przystąpienia do strajku. Strajku nie ma w czterech województwach: kujawsko-pomorskim, lubuskim, łódzkim i lubelskim. Lekarze z niektórych placówek wzięli tam jednak w poniedziałek urlopy na żądanie. W pozostałych województwach protesty odbywają się z różnym nasileniem.

Przypomnijmy. Związkowcy chcą 5 tys. zł brutto dla lekarzy bez specjalizacji i 7,5 tys. zł brutto dla lekarzy ze specjalizacją.