Kolejny raz zaszwankowała łączność między rządem a prezydenckim Biurem Bezpieczeństwa Narodowego. W piątek o godz. 15 RMF FM pierwszy podał informację, że w związku z możliwością upadku na teren Polski amerykańskiego satelity, armia została postawiona w stan gotowości. Wtedy Lech Kaczyński jeszcze o tym nie wiedział. Poinformowali go dopiero jego współpracownicy, po tym jak zajrzeli do Internetu.
Potwierdzam, że media rzeczywiście były tutaj szybsze od służb resortu obrony, no ale to się niestety zdarza każdemu. Natomiast druga prawda jest taka, że ja poleciłem, by skontaktować się z MON-em, później pan minister dzwonił, jesteśmy w kontakcie. Współpracujemy i nic złego się nie dzieje - bagatelizuje sprawę Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak.
Poprzednio łączność na linii rząd - prezydent zawiodła tuż po katastrofie samolotu CASA. Wtedy spór o to, kto był winny, trwał kilka dni.