35-latek z Lęborka na Pomorzu w barbarzyński sposób zabił psa siekierą. Mężczyzna usłyszał już zarzuty. Teraz grozi mu do 3 lat więzienia.
Policja zatrzymała mężczyznę niemal na gorącym uczynku. Dostała zgłoszenie od sąsiadów 35-latka. Jeden z nich w środku nocy usłyszał bardzo niepokojące dźwięki.
Jednego z mieszkańców obudziło przeraźliwe wycie psa. Gdy wyjrzał na zewnątrz, zauważył mężczyzna zadającego jakimś narzędziem ciosy, przywiązanemu do budy, bezbronnemu zwierzęciu. Nie reagował na wezwania do zaprzestania katowania psa. Zadawał mu ciosy do momentu, aż zwierzę przestało wydawać jakiekolwiek odgłosy - mówi RMF FM sierż. sztab. Marta Kandybowicz z Komendy Powiatowej Policji w Lęborku.
Gdy na miejsce dotarła wezwana policja, okazało się, że 35-latek katował psa siekierą. On sam uciekł. Przed policjantami schował się w swoim domu.
Próbował wydostać się z niego przez drzwi balkonowe. Policjanci podjęli za nim pościg, zatrzymując go po chwili. Mężczyzna był agresywny, znieważył policjantów, uderzył jednego z nich. Mundurowi obezwładnili go i pospieszyli na pomoc zwierzęciu, które już niestety było w stanie agonalnym - relacjonuje Kandybowicz.
Pies został w ciężkim stanie przewieziony do kliniki weterynaryjnej. Obrażenia, jakich doznał nie dawały mu jednak najmniejszych szans na przeżycie. Stracił między innymi jedną z łap oraz oko. Miał także szereg innych obrażeń.
35-latek usłyszał już zarzut zabicia zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu za to do 3 lat więzienia. Do roku za kratami grozi mu za znieważanie policjantów.
Mężczyzna nie został aresztowany. Ma natomiast zakaz opuszczania kraju. Został tez objęty dozorem policyjnym. Gdy w barbarzyński sposób zabijał psa, był kompletnie pijany. Miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie.
(MN)