Ministerstwo Zdrowia zamierza nowelizować ustawę o ubezpieczeniach szpitali. Czeka jeszcze tylko na zielone światło od całego rządu. W nowelizacji obowiązek posiadania ubezpieczenia od zdarzeń medycznych ma być zastąpiony przez możliwość wykupienia takiej polisy. Jednym słowem, polisy od zdarzeń medycznych mają być dobrowolne. Niektórzy dyrektorzy szpitali już się cieszą, inni ostrzegają, to tylko pogorszy sytuację.

REKLAMA

Zobacz również:
Ci, którzy się cieszą, tłumaczą, że z bilansu zniknie im wysoka składka dodatkowego ubezpieczenia. To dla średniej wielkości szpitala nawet pół miliona złotych rocznie. Większym placówkom PZU podało jeszcze wyższą cenę polisy - nawet 700 tysięcy złotych. Przy sumie ubezpieczenia 1,2 mln to jest ponad 50 procent sumy ubezpieczenia! Nie znam ubezpieczenia, które by tak mocno drenowało kieszeń. Dobrowolność sprawi, że jeśli będzie mnie stać, to polisę kupię, jeśli nie, to zostanę w tej samej sytuacji. Jeśli pacjent przyjdzie z roszczeniem, to spróbuję się z nim dogadać, jeśli się nie dogadam, pójdę do sądu. Możliwość wyboru to dobry pomysł - mówi Robert Mazur, dyrektor Szpitala Powiatowego w Wołominie.

Jednak przeciwnicy rozwiązania już biją na alarm. Zysk dla szpitali będzie chwilowy - podkreślają. Od razu pogorszy się natomiast sytuacja pacjentów. Większość spraw będzie kończyć się w sądzie, a to oznacza lata czekania na wyrok. Zmiana jest konieczna, bo ten system mimo dobrej idei został bardzo źle oprzyrządowany i nie może się utrzymać. Ale trzeba go naprawić, a nie wylać dziecko z kąpielą - mówi dyrektor szpitala Wolskiego w Warszawie Marek Balicki i podkreśla, że efektem ubocznym nieprzemyślanych zmian mogą być też wyższe ceny polis.

To jest rzucone, nie do końca przemyślane hasło zamiast dobrego rozwiązania. Ta ustawa była źle przygotowywana, nie można w tak samo zły sposób jej naprawiać, bo się skończy błędem, tylko innym niż jest obecnie. Powstanie jeszcze większy chaos. W przypadku, gdy to ubezpieczenie nie będzie obowiązkowe, a szpital nie dogada się z pacjentem, to i tak skończy się na tym, że sprawa będzie rozstrzygana w ramach odpowiedzialności cywilnej, czyli być może pośrednim efektem tego pomysłu będzie pośredni wzrost składek OC, czyli błędne koło - tłumaczy Balicki.

Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej szacują z kolei, że przez źle skonstruowane przepisy o roszczeniach i ubezpieczeniach rocznie z systemu może wypłynąć nawet 850 milionów złotych. Pieniądze te, zamiast zostać wydane na leczenie, będą wydane albo na ubezpieczenia od zdarzeń medycznych, albo na odszkodowania wypłacane pacjentom. To wszystko spowoduje znaczne ograniczenie dostępności do świadczeń.

Szacuje się, że w tej chwili dodatkowe polisy wykupiło 25 procent szpitali. W województwie mazowieckim ten odsetek jest jeszcze niższy. Polisę od zdarzeń medycznych ma 35 ze 199 szpitali.