Balcerowicz musi zostać? I prezydent, i kręgi rządowe PiS na gwałt poszukują kandydata na nowego prezesa Narodowego Banku Polskiego - pisze "Gazeta Wyborcza".
Kadencja ostro krytykowanego przez koalicyjne partie prezesa NBP Leszka Balcerowicza kończy się w środę 10 stycznia 2007 r. Pozostało niewiele ponad trzy tygodnie, a wciąż nie ma kandydata na to jedno z najważniejszych stanowisk w państwie. Czas nagli. Kandydata musi jeszcze zaakceptować Sejm. Najbliższe posiedzenie rozpoczyna się dokładnie w ostatnim dniu urzędowania Balcerowicza.
Na świecie kandydatów na prezesa banku centralnego przedstawia się kilka miesięcy przed objęciem stanowiska. U nas tuż przed początkiem kadencji nowego szefa NBP wciąż trwa łapanka. Kilka miesięcy temu pewniakiem wydawała się prof. Urszula Grzelońska z SGH. Chwalił ją premier Jarosław Kaczyński, któremu spodobał się wygłoszony przez panią profesor kilka lat temu referat. Nie wiadomo, dlaczego jej kandydatura przepadła.
Teraz w PiS trwa gorączkowe poszukiwanie kandydata. A znalezienie go nie kończy problemów. Wicepremier Roman Giertych już ostrzegł: - Jeśli się okaże, że nowego prezesa wyłonią głosy opozycji, to może wywołać zgrzyt w koalicji. Później dodał, że LPR poprze kandydata, który będzie przeciwny wprowadzeniu w Polsce euro.