Wizy są ograniczeniem nieusprawiedliwionym – mówi prezydent Aleksander Kwaśniewski. Czym innym jest walka z terroryzmem, z przestępczością, z narkotykami, a czym innym jest swoboda ruchu ludzi, którzy mają dobre chęci.
Grzegorz Jasiński: Czy sprawa wiz w stosunkach polsko-amerykańskich jest rzeczywiście tak ważna, jak wiele o tym mówią polskie media, jak wiele myśli opinia publiczna?
Aleksander Kwaśniewski: Na pewno dla nas bardzo ważna, może nie tak ważna i nie tak bardzo czytelna dla Amerykanów, dlatego że dla nich to jest problem dotyczący nie tylko Polski, ale i innych krajów i bezpieczeństwa. Natomiast dla nas bardzo ważna, dlatego że to jest taki najprostszy test dobrych relacji między państwami, narodami i to, co dziś powiedziałem prezydentowi Bushowi, i tutaj państwu powtórzę – ja w ogóle uważam, że świat powinien obchodzić się bez wiz; że wizy są ograniczeniem nieusprawiedliwionym, że czym innym jest dzisiaj walka z terroryzmem, z przestępczością zorganizowaną, z narkotykami, a czym innym jest normalna swoboda ruchu ludzi, którzy mają dobre chęci i dobrą wolę. I wcześniej czy później tak się stanie. Jestem pewny, że to ja mam rację w tym sporze. Ale oczywiście póki co trzeba pokonać te ograniczenia prawne, które istnieją, które musi zmieniać Kongres, za którymi również występuje prezydent Stanów Zjednoczonych. Mam nadzieję, że ta grupa robocza, którą ustanowiliśmy dzisiaj, szybko bardzo przyniesie nam taki program już takich konkretnych działań, które muszą być podjęte, żeby lepiej się podróżowało, lepiej się kontaktowało między Polską a Stanami Zjednoczonymi.
Grzegorz Jasiński: W Waszyngtonie działa się w pewien szczególny sposób. Czy Polska planuje np. zatrudnienie grupy lobbystów, którzy w naszym interesie będą wydeptywać korytarze w Kongresie?
Aleksander Kwaśniewski: I tu są różne opinie. Jedni twierdzą, że bez lobbystów nic się tu nie da załatwić, ale kiedy rozmawialiśmy o tym z prezydentem Bushem, to on bardzo oponował, mówiąc: absolutnie tu żadnych lobbystów nie należy stosować, bo nasze stosunki są tak dobre, że nie trzeba żadnego wsparcia zewnętrznego. Po efektach ocenimy. Myślę, że musimy sobie kilka miesięcy dać sprawdzianu, żeby zobaczyć, czy ta metoda dyskusji na szczeblach politycznych i administracyjnych jest wystarczająco skuteczna, że są efekty.
Grzegorz Jasiński: Czy nasze dobre stosunki ze Stanami Zjednoczonymi to są dobre stosunki z administracją prezydenta Busha, czy jeżeli demokrata przejmie Biały Dom w listopadzie, to z naszego punktu widzenia nie ma to znaczenia?
Aleksander Kwaśniewski: Stany Zjednoczone są wielkim krajem. Mieliśmy wybitne relacje i z prezydentem Reaganem i prezydentem Bushem seniorem, prezydentem Clintonem, prezydentem Bushem juniorem. Myślę, że tu każdy prezydent amerykański będzie chciał rozwijać dobre kontakty z Polską, a Polska tym bardziej utrzymywała tę wysokość jakość kontaktów, jaką mamy ze Stanami Zjednoczonymi. Tego nie możemy ograniczać do osób, do najlepszych nawet relacji. Ja to mówię z takim trochę smutnym własnym doświadczeniem. Za dwa lata też już nie będę w tych rozmowach uczestniczył, co przecież nie powinno w żaden sposób zmieniać jakości, temperatury i życzliwości polsko-amerykańskiej. To jest życie. C'est la viev – to nie jest określenie angielskie czy amerykańskie, ale pasuje do sytuacji. Każdą zmianę trzeba przyjmować jako rzecz naturalną.
Grzegorz Jasiński: Wróćmy na chwilę do spraw Polski. Został przyjęty plan cięć ministra Hausnera. Jak pana kancelaria zamierza przyłączyć się do tych oszczędności? Tu się pojawił ostatnio temat pałacyku w Wiśle.
Aleksander Kwaśniewski: To są dwie różne rzeczy. Po pierwsze – inwestycje, które są rozpoczęte i w przyszłym roku będą sfinalizowane, trzeba skończyć, bo inaczej to nie ma sensu i to są straty, a nie zyski i cieszę się, że Sejm dał te środki kancelarii, bo dzięki temu następcy oddam bardzo ładny obiekt – historyczny dla Polski, wygodny dla pracy kancelarii i dla gości, którzy mogą przyjeżdżać, piękny dla samej Wisły. Będę z tego powodu dumny. A gdy pyta pan o oszczędności. Będziemy zmniejszać zatrudnienie, trzymamy już od dłuższego czasu zamrożone płace, nie będzie "trzynastek", będą poczynione możliwe, ale racjonalne oszczędności. Tak to będzie wyglądało. My swój wkład do planu Hausnera damy, tylko ten wkład nie może polegać na tym, że mamy prawie że skończoną budowę, którą zatrzymujemy w pół drogi i która później kosztuje nas 5 razy więcej, aniżeli byśmy ją już skończyli. Pamiętajmy, dziennikarze szczególnie: w swym zapędzie, takim walki o oszczędności – zapominają, że nie każda oszczędność ma taki sens. Część z nich jest wręcz kontr produktywna. Proszę spokojnie.
Grzegorz Jasiński: Dziękuję za rozmowę.