"Wola Sejmu jest wolą narodu" – tak marszałek Sejmu Marek Kuchciński odpowiedział w TVP Info na pytanie o ewentualne odejście ze stanowiska w związku z aferą dotyczącą jego podróży lotniczych. "Nie widzę podstaw w tej chwili, żebym takie decyzje podejmował" – dodał.
Spytany, czy dobrowolnie odejdzie ze stanowiska Marszałka Sejmu, w związku z tym, że opozycja domaga się jego dymisji, Kuchciński odpowiedział: "To rzeczywiście “grube" pytanie".
Oczywiście Sejm zdecyduje i moje ugrupowanie, które mnie wystawiło, a więc większość parlamentarna. Ja mogę tylko odpowiadać na zarzuty, jakie są mi stawiane. Wola Sejmu jest wolą narodu - tłumaczył marszałek Sejmu.
Kuchciński wyjaśnił, że był przygotowany do wydania oświadczenia już w zeszłym tygodniu. Mam świadomość, że wielu obywateli w Polsce może być zirytowanych takimi informacjami, jakie pojawiają się, wyrwanymi z kontekstu. Ale liczba lotów, jakie były przeze mnie wykonane w całym czteroleciu, powinna być jeszcze obudowana, uzasadniona w jakim celu, gdzie, jakie działania były podejmowane - przekonywał.
Kuchciński zapewnił, że podróże państwowymi samolotami były podyktowane jego aktywnością. Prawo w tym w względzie nigdzie nie zostało złamane, takie są uprawnienia najważniejszych osób w państwie, żeby wykonywać swoje zadania skutecznie, szybko i jak najpełniej - podkreślił Kuchciński. Ale ponieważ opinia, jak się zorientowałem, oczekuje tutaj odniesienia, oceny tej sytuacji, ja w oświadczeniu przeprosiłem wszystkich, którzy poczuli się urażeni takim działaniem - dodał.
Zapytany, czy dokona kolejnych wpłat, które pokryją lotów jego i jego rodziny, Kuchciński odpowiedział, że dokonał już wpłat na podstawie przedstawionych mu przez MON kosztorysów. Wyjaśnił, że w przypadku 23 lotów towarzyszyli mu członkowie rodziny, ale nie miało to wpływu na zwiększenie kosztów lotów. Rodzina korzystała z tego, że były wolne miejsca, ale jeżeli opinia publiczna sobie tego nie życzy - zapłaciłem - stwierdził.
Mówiąc o locie samolotu państwowego z Rzeszowa do Warszawy, podczas którego na pokładzie była jego żona, Kuchciński podkreślił, że wracała ona do Warszawy "za zgodą pilota i władz lotniczych". Skorzystała z tego, że samolot wraca pusty do Warszawy (...). Jeżeli to jest źle przyjęte, to również zapłaciłem dzisiaj 28 tysięcy złotych - to pełna wartość wyliczona mi przez MON - jako zwrot kosztów podróży - mówił.
Kuchciński przekonywał, że jego loty nie były "precedensem". W poprzednich kadencjach prawie wszyscy, i moi poprzednicy - mam na myśli tu i premierów, i prezydentów - również korzystali w taki sposób ze środków komunikacji lotniczej, również z rodzinami - stwierdził. Była to praktyka przyjęta obyczajem, nawiasem mówiąc w wielu państwach świata, choćby w Czechach tak jest - dodał.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video