Będzie prokuratorskie śledztwo w sprawie czwartkowego pożaru magazynu z odpadami w Chybiu na Śląsku Cieszyńskim. Pożar opanowano wieczorem, ale nadal trwa dogaszanie pogorzeliska.
Śledczy już teraz nie wykluczają, że mogło dojść do podpalenia. To na razie jedna z hipotez, ale nie sposób jej wykluczyć.
W magazynie składowane były głównie zwoje z tekstyliami oraz tworzywa sztuczne, które miały zostać usunięte. Nakazał to właścicielowi magazynu wójt Chybia. W piątek urzędnicy mieli sprawdzić, czy polecenie wykonano. W czwartek magazyn zaczął płonąć.
Jak się okazuje, obok spalonego magazynu znajduje się również składowisko chemikaliów - usłyszał w prokuraturze nasz reporter.
Trwa ustalanie do kogo należy teren. Znajduje się na nim również - ale już w znacznej odległości - kolejne składowisko, na którym znaleziono pojemniki z substancją chemiczną.
Sprawą składowiska zajmuje się Prokuratura Regionalna w Krakowie.
Moją rolą było wydanie decyzji zobowiązującej właściciela terenu do usunięcia tych odpadów. Z tym borykamy się po dzień dzisiejszy. Nakaz wydany został w kwietniu. Właściciel terenu zobowiązał się, że zrobi to do końca maja. Potem odwlekło mu się to w czasie. Korzystamy ze wszystkich uprawnień, żeby go do tego zobowiązać. A w czwartek wybuchł pożar. Tym zajmuje się już policja i prokuratura - powiedział RMF FM Janusz Żydek wójt Chybia.
Pożar na terenie byłej cukrowni wybuchł wczoraj około godziny 17.00. Na miejsce przyjechały zastępy Państwowej Straży Pożarnej i OSP z całego regionu. Ogień gasiło ponad 150 strażaków, a walka z ogniem trwała do późnych godzin nocnych.
Wojewoda zaapelował do mieszkańców Chybia i okolicznych miejscowości, by nie wychodzili z domów. Pojawiły się bowiem informacje, że mogą płonąć chemikalia. Ostatecznie okazało się, że ogniem zajęły się szmaty i folia składowane w magazynach. Ponadto pomiary wykonane przez Wojewódzką Inspekcję Ochrony Środowiska oraz Państwową Straż Pożarną nie wykazały zagrożenia powietrza oraz środowiska.