Czy Ministerstwo Infrastruktury celowo komplikuje drogę do odtajnienia umowy koncesyjnej dotyczącej płatnej autostrady A4 Kraków - Katowice? Resort dwukrotnie odmawiał ujawnienia dokumentu. Władze Jaworzna, które się tego domagały, odwołały się od tej decyzji do sądu administracyjnego. Jednak okazało się, że był to zły adres.
Pod decyzją Ministerstwa Infrastruktury o odmowie odtajnienia umowy podpisał się wiceminister Radosław Stępień. W pouczeniu dodał, że można złożyć skargę do warszawskiego sądu administracyjnego.
Tak też zrobiły władze Jaworzna. Napisały skargę i cierpliwie czekały na rozstrzygnięcie. Po wielu miesiącach oczekiwań otrzymały z sądu administracyjnego informację, że sprawą dotyczącą odtajnienia umowy powinien zająć się sąd powszechny. W decyzji tej jest też uwaga, że ministerstwo zrobiło błąd wskazują SA, a nie sąd powszechny. Jest też informacja, że Jaworzno mimo błędu ministerstwa powinno skargę wysłać do sądu powszechnego.
Nasuwa się szereg pytań. Czy ministerialni urzędnicy nie wiedzą, do kogo odsyłają petentów, czy może wiedzą, ale starają się grać na zwłokę?
Przypomnijmy, sprawa dotyczy tajnej umowy koncesyjnej dotyczącej płatnej autostrady A4 Kraków - Katowice. W aneksie nr 5 znalazło się wiele kontrowersyjnych zapisów, które Stalexport stawiają w roli dominującej w stosunku do strony publicznej reprezentowanej przez Ministerstwo Infrastruktury. Od momentu odtajnienia fragmentów tajnego aneksu przez reporterów RMF FM, czyli od grudnia 2009, ministerialnym urzędnikom nie udało się - mimo wielu zapowiedzi - doprowadzić do zmiany niekorzystnych dla kierowców i budżetu państwa zapisów.