Na trzy lata więzienia skazał tarnobrzeski sąd rejonowy 58-letniego ks. Józefa G., byłego proboszcza jednej z parafii w Tarnobrzegu. To kara za wykorzystywanie seksualne 12-letniego ministranta i nakłanianie go do fałszywych zeznań. Wyrok nie jest prawomocny.
Proces, który ruszył na początku lutego, odbywał się z wyłączeniem jawności. Również ustne uzasadnienie wyroku było niejawne.
Prokuratura w Tarnobrzegu oskarżyła 58-letniego księdza, b. proboszcza parafii Miłosierdzia Bożego w Tarnobrzegu, o dopuszczenie się wobec małoletniego poniżej 15. roku życia tzw. innych czynności seksualnych. Kodeks karny przewiduje za to karę od 2 do 12 lat pozbawienia wolności. Ks. Józef G. odpowiadał też za nakłanianie pokrzywdzonego groźbą do złożenia fałszywych zeznań.
Sąd wymierzył księdzu karę trzech lat pozbawienia wolności. Skazał go też na ośmioletni zakaz pracy z dziećmi. Ponadto przez osiem lat nie wolno mu w żaden sposób kontaktować z pokrzywdzonym i zbliżać się do niego na odległość mniejszą niż 100 metrów. Ksiądz ma mu również zapłacić 20 tys. zł nawiązki oraz pokryć koszty zastępstwa procesowego -10 tys. zł - dla pełnomocnika pokrzywdzonego.
Do molestowania 12-letniego chłopca (później kleryka jednego z seminariów duchownych) miało dojść w latach 2005-2006. Pokrzywdzony - jak podają lokalne media - zawiadomił wówczas o tym kurię w Sandomierzu (woj. świętokrzyskie), ale zawiadomienie wraz z nagraniem, które miało być dowodem przestępstwa, "zaginęło" w kurii. Niedługo później ówczesny biskup sandomierski Andrzej Dzięga przeniósł ks. Józefa G. do innej parafii w Ostrowcu Świętokrzyskim. Tam duchowny nadal pracował z dziećmi, został też wykładowcą akademickim.
W 2019 roku pokrzywdzony poinformował ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, że był molestowany. Ksiądz Isakowicz-Zaleski zawiadomił o tym prymasa Polski, a także sandomierską kurię.
Pełnomocnik biskupa sandomierskiego do spraw molestowania seksualnego nieletnich powiadomił wtedy o sprawie prokuraturę. Śledztwo kilka miesięcy później zakończyło się umorzeniem, ponieważ ofiara nie potwierdziła swoich oskarżeń.
W równolegle prowadzonym śledztwie kościelnym wyszło na jaw, że pokrzywdzony był w 2019 r. zastraszany przez ks. Józefa G. i zmuszany do składania fałszywych, korzystnych dla duchownego zeznań. Kuria przekazała te informacje do prokuratury. W efekcie śledztwo zostało we wrześniu 2020 roku ponownie wszczęte. Ksiądz został zatrzymany i trafił do aresztu.
Prokuratura postawiła księdzu zarzut zmuszania ministranta do tzw. innych czynności seksualnych oraz bezprawnego wpływania na pokrzywdzonego, aby ten złożył korzystne dla duchownego zeznania.
Ksiądz nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i złożył obszerne wyjaśnienia. Jego zeznania były sprzeczne z zebranym w śledztwie materiałem dowodowym.