O 13,5 procent wzrosła w ostatnim roku sprzedaż w super- i hipermarketach. W czasach kryzysu, kiedy liczy się każdy grosz, to najczęściej wybierane przez nas miejsce na zakupy. Szefowie sieci handlowych muszą jednak walczyć o klientów na wszelkie sposoby, bo ceny we wszystkich wielkich sklepach są już bardzo niskie.
Polem rywalizacji są przede wszystkim dodatkowe usługi lub promocje. I tak na przykład Biedronka - po Tesco, Auchan i Leclercu - zamierza otworzyć sklep internetowy, by klienci nie musieli tracić czasu ani siły na zakupy. To zresztą także forma oszczędności.
Konkurencyjny Carrefour celuje natomiast w starszych klientów, oferując rabaty osobom powyżej 60. roku życia. Jeszcze dalej idzie Lidl, który od poniedziałku zamierza wprowadzić 10 procent rabatu na wszystkie towary i w ten sposób spróbuje pokonać konkurencję.
Walka jest agresywna, ale handlowcy mają się o co bić. W zeszłym roku w super- i hipermarketach kupiliśmy połowę jedzenia i większość chemii.
W czasach kryzysu dla kupujących najważniejsza jest cena. To ona przede wszystkim decyduje o tym, gdzie kupujemy. Jednak jak sprawdził nasz reporter przed jednym ze sklepów w Krakowie, klienci zwracają także uwagę na takie czynniki jak jakość i lokalizacja.