Włoska Firma Salini, która kilka tygodni temu przerwała roboty na ważnych odcinkach polskich dróg i zażądała setek milionów dopłat… zmienia zdanie i wraca do pracy. Wczoraj minął termin ultimatum, który postawiła koncernowi Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Nadal są jednak problemy – podwykonawcy Salini skarżą się, że nie dostali od Dyrekcji zaległych wypłat i nie są w stanie pracować na pełnych obrotach.
W drugiej połowie lutego włoskie koncerny, Salini Impregilio i Impresa Pizzarotti, przerwały prace na kilku ważnych odcinkach polskich dróg -m.in. na A1-obwodnicy Częstochowy, fragmentach Zakopianki oraz kilku odcinkach S-5. Zażądały zwiększenia kontraktów o w sumie 1 mld 215 mln. GDDKiA powiedziała stanowcze "nie" i wyznaczyła ultimatum - do połowy kwietnia firmy miały wrócić do pracy, albo kontrakty zostaną zerwane.
Z informacji RMF FM wynika, że prace na większości odcinków wznowiła firma Salini - najważniejszym z nich jest A1 obok Częstochowy. Roboty miały się również rozpocząć na zakopiance, nie ruszyły jeszcze na S-3.
To nie kończy jednak problemów na ważnych budowach. Przez kilka tygodni, kiedy prace były wstrzymane, zablokowane były też płatności dla podwykonawców na wspomnianych odcinkach. Chodzi przede wszystkim polskie firmy, które znalazły się między młotem a kowadłem - nie mogły zerwać umów, ale nie dostawały też pieniędzy od włoskich koncernów.
Teraz podwykonawcy są mobilizowani do szybkiej pracy, ale nadal nie mają zaległych wypłat. Dla wielu z nich jest to niezbędne, by w pełni rozpocząć roboty. Musimy popłacić długi, kupić paliwo, jesteśmy zmobilizowani by wejść na budowę, potrzebujemy tylko i wyłącznie pieniędzy - mówi nam jeden z podwykonawców i dodaje - bez tych pieniędzy jest w stanie uruchomić tylko 3 z 40 maszyn, które wcześniej pracowały przy budowie A1 pod Częstochową.
GDDKiA zapewnia, że uruchomiona została procedura wypłat bezpośrednich dla podwykonawców, realizowanych z pominięciem koncernów blokujących wcześniej prace. Mimo to konta wielu firm nadal są puste - prace nie mogą więc ruszyć pełną parą, co powoduje kolejne opóźnienia.