Sejmowa komisja śledcza ds. Krzysztofa Olewnika zajmie się doniesieniami dziennikarza RMF FM. Jak dowiedział się Konrad Piasecki, były szef policyjnej grupy specjalnej, badającej sprawę porwania i zabójstwa mężczyzny, sprzedawał informacje gangsterom. Gdańska prokuratura postawiła już funkcjonariuszowi zarzuty.
Komisja zajmie się tym wątkiem, bo fakt, że oficer Centralnego Biura Śledczego i szef specjalnej grupy, która tropiła zabójców Olewnika, w tym samym czasie sprzedawał tajemnice policyjnych śledztw, jest kolejnym dziwnym zbiegiem okoliczności. To musi zastanawiać i musi to być wyjaśnione przez komisję śledczą - twierdzi jej szef Marek Biernacki. Jak zaznacza, poselska komisja wystąpi do prokuratury o dokumenty związane z zarzutami dla Grzegorza K. Gdy je pozna, wezwie go na przesłuchanie, do którego i tak miało dojść. Jak dodaje Biernacki, działania policyjnej specgrupy rodziły wiele pytań, na które odpowiedzi chciała poznać komisja.
Śledczy twierdzą, że Grzegorz K. miał brać łapówki w zamian za informacje ze śledztw i podżegać do produkcji narkotyków. Jego przestępcza działalność trwała przez 10 lat, a rozpocząć się miała w 1998 r., kiedy mężczyzna był naczelnikiem wydziału kryminalnego łomżyńskiej policji. Przeniesiony później do Warszawy ówczesny młodszy inspektor stanął na czele grupy operacyjno-śledczej, która miała wyjaśnić sprawę Olewnika.
Działania grupy nie doprowadziły do przełomu w sprawie, a główny jej trop, czyli badanie powiązań jednego z jej członków z prywatnym detektywem Marcinem Popowskim, który na zlecenie ojca Olewnika próbował dotrzeć do prawdy o porwaniu, zaprowadziły na manowce. Grupę wyręczyła dopiero olsztyńska prokuratura, która szybko ustaliła, kto zabił Krzysztofa Olewnika. Członkowie specgrupy rozproszyli się po różnych jednostkach policji. Grzegorz K. pracował w Komendzie Głównej Policji do dziś – wraz z postawieniem zarzutów został zawieszony w pełnieniu obowiązków.