Sprawa współpracy prezydenckiego ministra Andrzeja Krawczyka z Wojskową Służbą Wewnętrzną wypłynęła przy okazji przyznawania mu certyfikatu dostępu do tajemnic NATO - dowiedział się reporter RMF Przemysław Marzec.
Wczoraj minister podał się do dymisji, bo podczas stanu wojennego podpisał zobowiązanie do współpracy z Wojskową Służbą Wewnętrzną.
ABW wiedziała o przeszłości Krawczyka już dawno. On sam mówi, że o podpisanym zobowiązaniu kilka lat temu informował Agencję. Co więcej, jego oświadczenia lustracyjnego nie zakwestionował Rzecznik Interesu Publicznego.
Minister Zbigniew Wassermann, z którym rozmawiał reporter RMF, nie wie dlaczego ABW dopiero teraz wyciągnęła sprawę prezydenckiego ministra. Już rok temu powstała notatka oficera ABW o zobowiązaniu podpisanym przez Krawczyka.
Ja to znam z przekazu, nie byłem pośrednikiem. To jest pytanie do poprzednika ministra Święczkowskiego - mówi Wassermann. Poprzednim szefem ABW był Witold Marczuk, człowiek prezydenta Kaczyńskiego. Mimo to minister Wassermann mówi, że nie można mówić o dzikiej lustracji i ABW musiała teraz zawiadomić prezydenta, kiedy natrafiła na kompromitujące materiały. Wyniknęło to z badania dostępu do tajemnicy NATO-wskich. To było przy okazji robione. Nie było to znaleziono po to, żeby kogoś utrącić. To nie było rozgrywane. Mniejsza o intencje, skutek jest taki, że ministra z kancelarii się pozbyto.