Fala wulgarnych, antysemickich czy nazistowskich pseudograffiti zalewa Kraków. Policja w tym roku ujęła wprawdzie kilkunastu wandali, ale nie odstraszyło to kolejnych - pisze "Dziennik Polski".
Na zatrzymanie fali wandalizmu nie ma pomysłu powołany ponad 2 lata temu przez prezydenta Krakowa zespół zadaniowy ds. walki z nielegalnym graffiti. Jak mówi jego szef Wiesław Starowicz, nie da się całkowicie wyeliminować graffiti. Nie możemy przecież zainstalować kamer we wszystkich zakątkach miasta - wskazuje.
Pozostaje nam likwidować nielegalne napisy, prowadzić działania edukacyjne i prewencyjne oraz czekać aż to w końcu jakoś przeminie - podkreśla Starowicz.
Z kolei Jerzy Woźniakiewicz, szef Komisji Praworządności Rady Miasta Krakowa, ocenia, że oprócz zapowiadanego przez MSW zwiększenia liczby policjantów na krakowskich ulicach, konieczna jest też zmiana sposobu działania służb.
Jeśli graffiti namalował w różnych miejscach ten sam sprawca, to powinno być to łączone w jedną sprawę i traktowane jako przestępstwo, a nie kolejne wykroczenia - mówi radny. Jak tłumaczy, wtedy policja może wykorzystać takie techniki operacyjne jak dla przestępstw i skuteczniej łapać sprawców, a kary byłyby dotkliwsze i mogłyby odstraszać.
(jad)