Krakowska prokuratura umorzyła śledztwo ws. składowiska odpadów poprzemysłowych przy ul. Dymarek w Nowej Hucie. Przyczyną decyzji jest brak dowodów na to, aby w tym rejonie doszło do skażenia gleby i wód. Jednocześnie jednak rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie zapowiedział, że śledztwo to "zostanie zbadane pod kątem prawidłowości zebranych dowodów i zakończenia tego postępowania".
Prokuratura prowadziła postępowanie w sprawie zanieczyszczenia ziemi i wód gruntowych w okolicach składowisk przy ul. Dymarek w Krakowie, pod kątem zaistnienia przestępstwa zanieczyszczenia ziemi, wody, czy też powietrza, które byłoby groźne dla życia i zdrowia ludzi. To postępowanie zostało zakończone w dniu 15 stycznia 2020 roku, wydaniem postanowienia o umorzeniu śledztwa wobec braku znamion czynu zabronionego - przyznaje Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Jak wyjaśnił w rozmowie z Przemkiem Błaszczykiem z RMF MAXXX, prokuratura brała pod uwagę przede wszystkim wyniki badań Głównego Inspektora Ochrony Środowiska oraz wyniki przeprowadzone przez Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Krakowie. To była podstawa do podjęcia takiej decyzji.
Według przekazanych przez prokuratora informacji, opinie i wyniki badań (przeprowadzone w ubiegłym roku) tych jednostek nie wykazały przekroczonych wartości szkodliwych substancji w środowisku, a jednocześnie dowiodły, że wody podziemne objęte badaniem miały dobrą jakość; cechowała je niska zawartość rtęci, kadmu, ołowiu, niklu, arsenu i cynku.
Również wody drenażowe i oczyszczone ścieki przemysłowe odprowadzane do wód powierzchniowych nie wykazywały przekroczeń wartości dopuszczalnych wskaźników zanieczyszczeń w ściekach przemysłowych.
Janusz Hnatko dopytywany przez dziennikarza RMF MAXXX, czy prokuratura wzięła pod uwagę wyniki badań Wydziału Kształtowania Środowiska Urzędu Miasta Krakowa z grudnia 2019, zaznaczył, że postępowanie toczyło się do końca grudnia i prokuratura takiej informacji nie posiada.
Jak dodał, z powodu wątpliwości postępowanie to, zostanie zbadane przez Wydział I Prokuratury Okręgowej pod kątem prawidłowości zebranych dowodów i zakończenia tego postępowania. Po dokonaniu takiej analizy będziemy mogli powiedzieć, czy rzeczywiście mamy wszystkie dowody, które by dawały podstawę do umorzenia śledztwa - zaznaczył. Przeanalizowanie sprawy potrwa kilka dni - dodał.
Śledztwo było wynikiem m.in. doniesień medialnych, że na tym składowisku, działającym od 1952 r., które było wykorzystywane przez Hutę im. Lenina i kolejne huty, znajdują się - i to w dużych ilościach - metale ciężkie: ołów, cynk, kadm i rtęć.
Według dr Mariusza Czopa z Akademii Górniczo-Hutniczej, który prowadził niezależne badania próbek pobranych ze składowiska przy ul. Dymarek, wyniki badań uzyskane przez Inspektorat, to konsekwencja obranej metody. Jego zdaniem, aby ocenić wpływ składowiska na środowisko, trzeba prześledzić, jakimi drogami zanieczyszczenia mogą się przedostawać, np. do gruntu, i inną metodą przeprowadzić dużo szersze badania. Jak podkreślił, z dokumentów takich jak "Przegląd ekologiczny składowisk odpadów" z 2002 r. oraz z wniosku o pozwolenie zintegrowane dla tego konkretnego składowiska "jasno wynika, że wpływa ono na środowisko".
W rozmowie z RMF MAXXX dr Czop przyznał, że jest rozczarowany, iż prokuratura nie wzięła pod uwagę wyników badań, które zlecił Wydziału Kształtowania Środowiska Urzędu Miasta Krakowa. Powszechnie było wiadomo, że wydział ten zleciał takie badania w listopadzie i że wyniki będą pod koniec grudnia 2019 roku i pomimo, że te wyniki były dostępne prokuratura umorzyła śledztwo, bez zapoznania się z nimi - przyznaje dr Mariusz Czop z AGH.
Bardzo mi jest przykro, że prokuratura nie zapoznała się z moimi zeznaniami gdzie, wykazałem, że w trzech próbkach WIOŚ z ośmiu badanych były przekroczone standardy jakości parametrów ścieków - przypomina dr Czop.
Według dr Czopa wszystkie wody podziemne mają bardzo złą jakość, czyli V klasę jakości.
Teren przy ul. Dymarek należy do gminy Kraków, a jest użytkowany przez koncern hutniczy ArcelorMittal, który składuje tu odpady. Firma, w odpowiedzi m.in. na list prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, zapowiedziała, że do 2024 r. planuje usunąć wszystkie odpady żużlowe i rozbiórkowe ze składowiska w Pleszowie (obszar przy ul. Dymarek, wchodzący w skład Nowej Huty) i przekazać je do przetworzenia w przemyśle budowlanym, zaś szlamy żelazonośne w 2020 r. przestaną być kierowane na składowisko, które w ciągu 7-10 lat zostałoby "całkowicie oczyszczone".
We wrześniu Fundacja Frank Bold, zajmująca się prawem ochrony środowiska, złożyła do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska zgłoszenie bezpośredniego zagrożenia w środowisku. Powołania zespołu ekspertów i przeprowadzenia niezależnych badań tego terenu oraz obszaru wokół kombinatu domagali się w uchwale również radni. Uchwałę tę uchylił wojewoda małopolski argumentując, że jej zapisy są niezgodne z prawem. To rozstrzygnięcie wojewody radni skarżyli do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który jednak przyznał rację wojewodzie.