Co 10 uczeń gimnazjum w Krakowie miał do czynienia z przejawem wykorzystywania seksualnego - wynika z raportu sporządzonego przez Fundację Rozwoju Społecznego i Stowarzyszenie "U Siemachy", które pomaga potrzebującym dzieciom i młodzieży.

REKLAMA

Dane są przerażające, ale jak podkreśla Hanna Srokowska, współautorka badań, przemoc seksualna niekonieczne musi oznaczać bezpośredni kontakt fizyczny ofiary ze sprawcą: Wchodzą w to nie tylko takie wydarzenia jak gwałty, molestowanie seksualne czy pornografia dziecięca. Staraliśmy się również zdiagnozować skalę takich zjawisk, które nie angażują bezpośrednio dzieci w kontakt fizyczny ze sprawcą, czyli również obnażanie się przed dziećmi oraz komentarze dotyczące kwestii seksualnych. Zakwalifikowaliśmy to do „słownej przemocy seksualnej”.

Do badań nie przystąpiło 20 placówek, czyli jedna czwarta krakowskich gimnazjów. Nie zgodzili się na nie dyrektorzy szkół.