Wszczęto śledztwo w sprawie barek, które uderzyły dziś w stopień wodny Dąbie w Krakowie - dowiedział się reporter RMF FM Marek Balawajder. Do zdarzenia doszło po północy: cztery barki zerwały się z lin, tylko jedną z nich udało się zatrzymać na wezbranej Wiśle, a trzy inne uderzyły w przęsła mostu.

REKLAMA

Barki były własnością prywatnej osoby. Miały zostać pocięte i sprzedane na złom. Do tej nocy były przycumowane w porcie rzecznym.

Teraz okazuje się, że właściciel barek nie pociął ich w terminie, w którym był do tego zobowiązany. Wiadomo też, że były one bardzo słabo przycumowane: kiedy pękły liny, poziom Wisły nie przekraczał nawet stanu alarmowego.

Śledztwo wszczęto pod kątem ewentualnego narażenia na utratę życia i zdrowia wielu osób i wyrządzenia szkody wielkich rozmiarów. Już wiadomo, że powołany będzie biegły, a właścicielowi feralnych barek może grozić nawet osiem lat więzienia.