"To jest ryzyko. Takie zagrożenie rozpatrywała ostatnio Rada Bezpieczeństwa Narodowego" - mówi szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej pytany przez słuchaczy RMF FM, czy sytuacja na Ukrainie może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa naszego kraju. "Nie grozi nam na razie agresja na nasze terytorium, ale niepokoje za naszą granicą, konflikt wewnętrzny, wojna domowa na Ukrainie, oznaczałyby konieczność osłony militarnej granic, żeby zagrożenia nie przelały się przez naszą granicę" - tłumaczy.
Świadoma, celowa agresja na Polskę, na państwo będące w NATO, nie wchodzi w tej chwili w grę. Takie zagrożenia może trzeba by było brać pod uwagę, gdyby Ukraina całkowicie wpadła w orbitę Rosji, gdyby Ukraina stała się taką "Białorusią-bis". To trzeba brać pod uwagę w scenariuszach przyszłościowych - tłumaczy szef BBN w RMF FM.
Są eksperci, którzy przewidują przeniesienie się modelu ukraińskiego także na Rosję. To ryzyko dla Rosji, ale i całego regionu. Już Ukraina mocno promieniuje na sytuację w regionie, a rewolucję w Rosji zawsze miały potężne konsekwencje dla całego świata - uważa szef BBN.
Przygotowujemy projekt nowej strategii bezpieczeństwa narodowego. W kwietniu najpóźniej będzie przez prezydenta wydany. Poleciłem, abyśmy przygotowali ewentualnie wprowadzenie tam zapisu, który zawierałby również scenariusz zmian w sytuacji na Ukrainie - mówi gen. Koziej. Do końca roku będzie też wydana nowa strategia obronna. Jest tam możliwość uwzględnienia nowych scenariuszy. Planistycznie na to się przygotowujemy - mówi o ewentualnych dalszych niepokojach na Ukrainie gość RMF FM. Decyzje praktyczne są warunkowane tym, na ile realistyczne byłyby tego rodzaju sytuacje - dodaje.
MSW na pewno ma szacunki, ilu uchodźców mogłoby znaleźć się w Polsce w razie wojny domowej na Ukrainie. Póki co nie ma dużego napływu uchodźców. Scenariusz napływu bardzo dużej ilości uchodźców nie jest w tej chwili realny. Wojsko jest przygotowywane na wypadek potrzeby wsparcia - zapewnia.
(abs)