Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa sama nie zbuduje systemu IACS, będzie musiała wynająć do tego zewnętrzną firmę, płacąc jej za usługi setki tysięcy euro. Winę za to, według raportu firmy audytorskiej Deloitte and Touche, ponoszą niekompetentni pracownicy.
Prześwietlenie agencji i zbadanie rzeczywistej wiedzy pracowników zlecił resort rolnictwa. Wiceminister Czesław Siekierski przyznał, że konieczna jest zmiana sposobu zarządzania agencją. Nie wiadomo, czy oznacza to dymisję prezesa Aleksandra Bentkowskiego. Jasne jest za to, że połowa z 500 pracowników z 7 regionalnych oddziałów agencji nie zdała egzaminów z wiedzy o polityce rolnej UE.
Pracownicy byli szkoleni przez wiele tygodni i do opanowania mieli tylko jeden 70-stronicowy podręcznik. Rzecznik agencji tłumaczy kiepski wynik testów ich niezwykła trudnością: Nie jest tak, że jest jedna odpowiedź prawidłowa. Mogą być trzy, dwie bądź cztery prawidłowe odpowiedzi - wyjaśnia Dariusz Panasiuk.
Rzeczywiście, może to być bardzo trudne. Tym trudniejsze, jeśli na pytania o IACS, SAPARD czy limity muszą odpowiadać... monterzy urządzeń sanitarnych czy sprzedawcy, a m.in. takie osoby zostały zatrudnione w jednym z oddziałów ARiMR. W innych jest podobnie, bo o zatrudnieniu decydowała przynależność partyjna i kontakty towarzyskie. Pracownicy, którzy oblali testy mogą się jeszcze poprawić na dodatkowym egzaminie. Jeśli nie, wylecą z pracy, a wtedy na pomoc, za grube pieniądze, będą musiały przyjść specjalistyczne firmy.
Z raportem zapoznali się już przedstawiciele Komisji Europejskiej. Unijni urzędnicy już w ubiegłym roku wyrazili swoje zaniepokojenie doniesieniami prasowymi, że w agencji odbywają się czystki: zwalniani są starzy pracownicy, a zatrudniani nowi bez odpowiedniego przygotowania, za to z odpowiednim życiorysem partyjnym.
07:15