Do ostatnich podejrzeń o pedofilię wśród duchownych odniósł się bp Antoni Dydycz w liście pasterskim odczytywanym w piątek w kościołach diecezji drohiczyńskiej. Kościół - napisał - nigdy nie ukrywał grzechów duchownych, ale też gdy spotyka zło, chce ratować człowieka.
Biskup nawiązał do sprawy, która - jak napisał - w ostatnich miesiącach nabrała szczególnego rozgłosu. Rzecz dotyczy oskarżeń o pedofilię duchownych i przy tej okazji wyjątkowo agresywnego ataku na Kościół. Oskarża się o grzech, oskarża się o to, że Kościół grzech ukrywa. Kościół nigdy nie ukrywał grzechu duchownych - podkreślił.
Dodał, że "grzech może się zdarzyć, to jest coś oczywistego". Inna sprawa, że niekiedy w oskarżeniach przesadzamy. Ma to miejsce także i obecnie - napisał. Biskup ubolewa, że nie informuje się o pełnej poświęceń, codziennej pracy polskich misjonarzy.
Tymczasem już kilkanaście dni oskarża się jednego z misjonarzy o rzekomą pedofilię. Nie ma jeszcze wyroku, a już media tak naświetlają sprawę, że trudno sobie wyobrazić, jak ten człowiek będzie mógł poruszać się wśród ludzi w przyszłości - czytamy w liście. Nie wiem, ile jest w Polsce spraw dotyczących pedofilii w ogóle. Raz pisano o 2000, kiedy indziej o sześciuset. Ale gdyby każdej sprawie o pedofilię poświęcano tyle czasu w mediach, co w tym jednym przypadku, to materiału starczyłoby na kilkadziesiąt lat do przodu - napisał bisukup.
Według biskupa Dydycza Kościół jest atakowany także za to, że "jego przedstawiciele nie są donosicielami i nie przekazują informacji na temat pedofilii do odpowiednich instancji". Zdaniem duchownego jest to sprawa wyjątkowo delikatna ze względu na obwarowany tajemnicą sakrament spowiedzi. Podkreślił, że Kościół wielki nacisk kładzie na tajemnicę spowiedzi. Każdy duchowny jest potencjalnym (...) powiernikiem wielu spraw, łącznie z tymi najstraszniejszymi, jak choćby morderstwa - zaznaczył.
Duchowny zawsze będzie pod tym kątem widziany, a gdyby na kogoś złożył donos, to trudno mu będzie się wytłumaczyć, czy ten ktoś był u niego u spowiedzi, czy też nie. To może podważać zaufanie do sakramentu. I dlatego nie można naciskać na duchownych, aby byli współpracownikami świeckich instytucji. Państwowe organa mają tysiące osób właściwie przygotowanych i przeróżne sposoby, aby jak najszybciej docierać do źródeł zła, nie musi się do tego mieszać kapłanów - podkreślił biskup.
Bp Dydycz nawiązał także do niedawnych słów na temat pedofilii w Kościele abp Józefa Michalika, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Kościół spotykając się złem zawsze ratuje człowieka. I dlatego szuka źródeł zła, aby na przyszłość postawić tamę grzechowi. Z takiego to myślenia, ale i z miłości płynęły słowa przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski o potrzebie usuwania przyczyn, także w odniesieniu do pedofilii - napisał biskup drohiczyński.
Samo ukaranie pedofila nawet najsurowsze to tylko jeden wypadek. Usuwanie przyczyn natomiast, to ratunek dla tysięcy. Oczyszczanie z pornografii współczesnej kultury, ukazywanie znaczenia zdrowej moralności, umacniania ludzkiej woli w dążeniu do dobra oraz wiele innych działań ze zwyczajną modlitwą w tle, pomoże oczyścić naszą epokę od wszelkiego rodzaju oparów unoszących się nad moralnym zepsuciem - podkreślił hierarcha.
Zaapelował do kapłanów, by nie załamywali się pod wpływem upadków i szybko powstawali. A ze strony władz cywilnych i dziennikarzy oczekujemy równego traktowania wszystkich, dziękując z góry za okazywaną kulturę oraz wrażliwość na godność człowieka, nawet słabego - dodał.
Również Prokuratura Okręgowa w Warszawie od końca września prowadzi śledztwo w sprawie podejrzenia seksualnego wykorzystywania dzieci przez dwóch polskich duchownych. Toczy się ono w kierunku przestępstwa pedofilii, za co w Polsce grozi do 12 lat więzienia. Drugim wątkiem postępowania jest przestępstwo utrwalania treści pornograficznych z dziećmi (zagrożone pozbawieniem wolności do 10 lat). Polska prokuratura czeka na materiały z Dominikany.
(jad)