W kopalniach o dużym zagrożeniu metanowym mają być instalowane kamery – zapowiedział minister gospodarki. Waldemar Pawlak rozmawiał już o tym z szefami spółek węglowych. Mają oni jednak pewne zastrzeżenia.

REKLAMA

Tak – mówi szef Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy kopalnia „Wujek-Ruch Śląsk”. Stanisław Gajos ma jednak pewne zastrzeżenia: Sama kamera metanu nie wykryje, bo to jest gaz, którego nie widać i nie czuć.

Kamery miałyby ułatwić kontrolę nad ludźmi pracującymi w zagrożonych rejonach i sprawdzać, czy górnicy nie manipulują np. przy czujnikach metanu. Górnicy, jeśli będą wiedzieć, że coś jest monitorowane w sposób ciągły, to ich zachowania będą musiały być troszeczkę inne - mówi szef Wyższego Urzędu Górniczego. Piotr Litwa dodaje, że systemy z kamerami przemysłowymi w kopalniach już się sprawdziły - stosuje się je do obserwacji rejonów zagrożonych tąpnięciami. Dzięki temu, że niebezpieczny rejon obserwuje oko kamery, nie trzeba wysyłać tam ludzi.

Po zapaleniu i wybuchu metanu 18 września w rejonie ściany nr 5 na poziomie 1050 m kopalni "Wujek-Ruch Śląsk" w Rudzie Śląskiej zginęło 18 górników, a 29 nadal jest w szpitalach. Większość z nich jest ciężko poparzona.