91 organizacji pozarządowych i nieformalnych grup kobiecych oburzonych decyzją Sejmu o ograniczeniu dostępu do antykoncepcji awaryjnej apeluje do Senatu o odrzucenie nowych przepisów. Zdaniem działaczek, nowelizacja "potwierdza, że w naszym kraju prawa kobiet nie są respektowane".

REKLAMA

W czwartek Sejm uchwalił nowelizację ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, która wprowadza przepisy ułatwiające dostęp do niestandardowej terapii, a także przewiduje, że pigułki "dzień po" będą sprzedawane na receptę. Oznacza to, że na receptę będą także pigułki ellaOne (tzw. pigułki "dzień po"), które od 2015 r. osoby powyżej 15. roku życia mogły kupić bez konieczności wizyty u lekarza.

W piątek reprezentantki 91 organizacji pozarządowych i nieformalnych grup kobiecych we wspólnym stanowisku oceniły, że decyzja Sejmu godzi w interes kobiet, które po antykoncepcję awaryjną sięgały w sytuacji ryzyka niechcianej ciąży, na przykład w wyniku zgwałcenia lub czynu kazirodczego.

"Ta niezwykle szkodliwa społecznie decyzja powoduje, że Polska robi krok do tyłu na drodze respektowania prawa kobiet do wyboru w stosunku do Europy XXI wieku i potwierdza, że w naszym kraju prawa kobiet nie są respektowane" - czytamy w piśmie.

Wśród 91 organizacji i grup podpisanych pod pismem są m.in. Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Fundacja Rodzić po Ludzku, Stowarzyszenie "Nasz Bocian", Dziewuchy Dziewuchom, Koalicja Mam Prawo, Stowarzyszenie Kongres Kobiet i Ogólnopolski Strajk Kobiet. Działaczki zaapelowały do "przedstawicieli i przedstawicielek Senatu, aby odrzucili haniebny, godzący w kobiety projekt".

Zdaniem organizacji decyzja o ograniczeniu dostępności do antykoncepcji awaryjnej "wskazuje na głęboką ignorancję rządzących w stosunku do większości społeczeństwa i autorytetów środowisk medycznych".

W stanowisku oceniono, że argumenty resortu zdrowia w tej kwestii są "niepoparte żadnymi badaniami, a osadzone na światopoglądowych przesłankach". Działaczki podkreślają, że nieprawdą jest, że tabletka "dzień po" ma działanie poronne i że jest nadużywana przez nastolatki. Zaznaczają też, że stosowanie tego rodzaju antykoncepcji nie wymaga wzmożonej kontroli lekarskiej.

W piśmie oceniono, że wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz "wprowadził opinię publiczną w błąd przytaczając wybrane dane dotyczące 23-krotnego wzrostu sprzedaży ellaOne, nie uwzględniając faktu ówczesnej sprzedaży 3-krotnie tańszych tabletek escapelle, które w dalszym ciągu są dostępne jedynie na receptę".

Podczas procedowania ustawy wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz argumentował, że po wprowadzeniu dostępności ellaOne bez recepty jej zużycie znacznie wzrosło. Informował, że w 2014 r. - gdy pigułka była dostępna jedynie na receptę - zużyto ponad 10 tys. tabletek. Od kwietnia 2015 r. kobiety mogły tę tabletkę kupić bez recepty i w efekcie tej zmiany w całym 2015 r. zużycie wzrosło do 166 tys., a w 2016 r. - do ponad 227 tys. tabletek (i dodatkowo 11,6 tys. w ramach importu równoległego).

(ph)