Kontrolę policyjnego lotnictwa polecił wszcząć szef tej służby mundurowej Marek Boroń - dowiedział się reporter RMF FM. Powodem jest przede wszystkim incydent z zeszłego roku z kampanii wyborczej, gdy podczas wojskowego pikniku na Mazowszu policyjny śmigłowiec Black Hawk zahaczył o linię energetyczną.
Kontrola, jak dowiedział się dziennikarz RMF FM, ma wiele celów. Głównym jest zbadanie poziomu wyszkolenia policjantów, którzy służą w Zarządzie Lotnictwa Policji. Sprawdzane będą też procedury używania jednostek powietrznych.
Kontrolerzy przyjrzą się też stanowi samych maszyn i warunkom ich eksploatacji. Ostatni incydent z Black Hawkiem w Sarnowej Górze sprawił, że szefostwo policji postanowiło wziąć po lupę procesy edukowania załóg. Za sterami śmigłowca, który wykonał ryzykowny manewr i zahaczył o linię energetyczną siedział ówczesny szef policyjnego szkolenia - ten oficer odszedł już na emeryturę.
Jak się dowiedział Krzysztof Zasada, szefostwo policji szuka też możliwości ściągnięcia do służby w lotnictwie cywilnych pilotów, bo teraz i ta jednostka policji boryka się z problemami kadrowymi.
Do incydentu doszło w sierpniu ubiegłego roku w trakcie wojskowego pikniku z udziałem oficjeli, między innymi ówczesnego wiceszefa MSWiA Macieja Wąsika. Policyjna maszyna niebezpiecznie nisko latała nad ludźmi, a następnie zahaczyła wirnikiem o sieć energetyczną i zerwała jeden z przewodów.
Śledztwo w tej sprawie wszczęli śledczy z Prokuratury Rejonowej w Ciechanowie. Później zostało ono przejęte przez Prokuraturę Okręgową w Płocku.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Prokuratura musi zbadać, czy załoga postąpiła zgodnie z procedurami, odlatując z miejsca, w którym doszło do incydentu. Wielu ekspertów zwraca uwagę na fakt, że piloci nie powinni zawracać do bazy, a sprawdzić, co się stało i zbadać uszkodzenia maszyny.
Reporter RMF FM ustalił, że załoga miała świadomość o uderzeniu w jakąś przeszkodę, co wynika z zapisu rejestratorów pokładowych.