Z powodu niestwierdzenia przestępstwa krakowska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmierci 34-letniego Piotra Kijanki, którego zwłoki wydobyto z Wisły w marcu po dwóch miesiącach od zaginięcia – poinformował w czwartek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie prok. Janusz Hnatko.
34-letni Piotr Kijanka 6 stycznia około godz. 23.30 wyszedł z jednej z restauracji na pl. Nowym w Krakowie i nie wrócił do domu na os. Dąbie ani nie nawiązał kontaktu z rodziną. Jego telefon przestał działać jeszcze w restauracji. Sylwetkę mężczyzny zarejestrowały kamery miejskiego monitoringu, gdy przechodził ul. Miodową, a następnie Starowiślną.
Prokuratura wszczęła w sprawie zaginionego śledztwo dotyczącego nieumyślnego spowodowania śmierci. Jak wyjaśniał wówczas prok. Hnatko, taki kierunek śledztwa jest rutynowym działaniem w tego typu zdarzeniach.
Kilka dni po zaginięciu mężczyzny do jego poszukiwań powołano specjalną grupę, złożoną z ekspertów komendy miejskiej i komendy wojewódzkiej policji w Krakowie. Strażacy przeszukiwali dno Wisły w Krakowie do stopnia wodnego Dąbie, a następnie od stopnia wodnego Dąbie do stopnia Przewóz. Sprawdzono około 25 km koryta rzeki, ale bez rezultatu.
W poszukiwaniach uczestniczyły także specjalne niemieckie psy tropiące, które nawet po tygodniu mogą odnaleźć ślad poszukiwanej osoby. Psy doprowadziły policjantów w rejon mostu Kotlarskiego. Jeden wskazał stojącą nad brzegiem ławeczkę, drugi doprowadził do brzegu Wisły. Innych tropów nie podjęły. Obecność Piotra Kijanki w rejonie mostu Kotlarskiego potwierdzali świadkowie. Mężczyzna mógł tą trasą wracać do domu z lokalu na krakowskim Kazimierzu.
Przeszukiwanie Wisły kontynuowali później płetwonurkowie na zlecenie rodziny zaginionego, która wyznaczyła nagrodę za informacje. O włączeniu się w poszukiwania kilka dni temu informowała także znana ogólnopolska firma detektywistyczna, która również wyznaczyła nagrodę.
Ciało mężczyzny, poszukiwanego od 6 stycznia, wyłowiono 5 marca przy stopniu wodnym Dąbie na Wiśle w Krakowie. Jako przyczynę zgonu biegli podali utonięcie. Przy zwłokach znajdowały się portfel i dokumenty oraz przedmioty osobiste. Prokuratura nie dopatrzyła się w śmierci mężczyzny działania osób trzecich.
O umorzeniu śledztwa napisał portal Onet.pl.
Jak mówiła mediom żona zaginionego, w restauracji na Kazimierzu świętowali z mężem i przyjaciółmi jej 30. urodziny. Ona wyszła jednak z restauracji nieco wcześniej. Media podawały, że małżonkowie są trzy lata po ślubie, mają dwuletniego synka i spodziewają się kolejnego dziecka.
(nm)