20 listopada Polskę opuści ostatnia bateria rakiet Patriot, które rotacyjnie stacjonowały w naszym kraju od ponad dwóch lat. Resort obrony zmienił założenia programu, który przewidywał dalsze stacjonowanie w Polsce rakiet bojowych. Teraz Patrioty zastąpi rotacyjny przylot do naszego kraju amerykańskich samolotów.

REKLAMA

Trwa dziewiąta rotacja baterii rakiet Patriot. Amerykanie są w Ustce. Do tej pory ćwiczyli jeszcze w Toruniu i Morągu. Jak się okazuje, w czasie niektórych przyjazdów, przywozili ze sobą systemy bojowe, a nie tylko szkoleniowe. Za każdym razem transportowali baterie rakiet na kolejowych platformach z niemieckiego Kaiserslautern. Wraz z rakietami przyjeżdżało do Polski około 120 amerykańskich żołnierzy. Ćwiczyło z nimi w sumie około 20 Polaków.

Resort obrony twierdzi, że szkolenia miały sens, mimo zakończenia programu Patriot. Po pierwsze mamy w Polsce ludzi, którzy są w stanie współpracować z obsługą baterii rakiet, jeśli kiedykolwiek pojawiłaby się konieczność ściągnięcia ich - na przykład z Niemiec - do obrony naszego terytorium. Po drugie trwają prace nad tworzeniem polskiej tarczy antyrakietowej. Ma to polegać na stopniowym wyposażaniu wojska w systemy zwalczające samoloty i rakiety - nie jest wykluczone, że zostanie zakupiony właśnie system Patriot. MON zwraca też uwagę, że polscy żołnierze zdobyli duże doświadczenie we współpracy z Amerykanami, a także w przyjmowaniu ich jednostek na terytorium Polski.

Co dalej, co w zamian?

Na początku listopada - jak dowiedział się reporter RMF FM - ma być zorganizowane oficjalne przywitanie pododdziału amerykańskich sił powietrznych, który na stałe będzie stacjonował w Łasku w Łódzkiem. W bazie jest już amerykański dowódca. Finalizowana jest umowa na ulokowanie w Polsce amerykańskiej jednostki wojskowej i rotacyjne przyjmowanie wojskowych samolotów. Chodzi o minimum dwie pary myśliwców F-16 i jednej pary transportowych herculesów. Te maszyny mają przylatywać do Polski cztery razy w roku. Na stałe w bazie w Łasku ma stacjonować kilkunastu Amerykanów. Podczas rotacji samolotów przyjeżdżać będzie ich kilkukrotnie więcej - nawet 150. Czas trwania takiej rotacji, to minimum dwa tygodnie. Samoloty będą przylatywać także do Krzesin i Powidza. Wiadomo, że nie będą to tylko maszyny z Europy.

MON: To plan minimum

Resort obrony twierdzi, że sami Amerykanie są bardzo zainteresowani współpracą i wysyłaniem swego lotnictwa do Polski i wspólnymi ćwiczeniami. Może to oznaczać, że będzie się zwiększać liczba maszyn, które będziemy przyjmować, a także może się wydłużać czas rotacji. W trakcie takich pobytów mają się odbywać polsko-amerykańskie szkolenia. Wiadomo natomiast, że te samoloty nie będą wykorzystywane w naszym kraju jako maszyny bojowe. Nie wchodzi w grę na przykład wyznaczanie ich do działań w charakterze pary dyżurnej - usłyszał w MON reporter RMF FM. Ważna natomiast - jak twierdzi resort obrony - jest sama stała obecność Amerykanów w naszym kraju, a także choćby czasowa obecność na polskim niebie.