Zakończyła się okupacja pomieszczeń likwidowanej fabryki obuwia Protektor w Lublinie. Zwalniani pracownicy kontynuują protest, który trwa od 11 dni. Jak dotąd mediacje między związkowcami a władzami spółki nie przyniosły efektu.
Budynek opuściło sześć kobiet, które przebywały na klatce schodowej przed wejściem do siedziby zarządu spółki. Były to ostatnie osoby z kilkudziesięciu, które 2 stycznia weszły do budynku i od tamtego czasu okupowały siedzibę spółki. Zakończenie okupacji nie oznacza jednak zakończenia protestu. Związkowcy nadal chcą pikietować przed wejściem do zakładu. Akcja protestacyjna będzie prowadzona do momentu podpisania porozumienia z pracodawcą na temat dodatkowych odpraw dla zwolnionych pracowników - zapowiedziała szefowa OPZZ w likwidowanej fabryce Jolanta Wojciechowska.
Kolejne mediacje planowane są na piątek po południu. Jeśli nie przyniosą porozumienia, to 17 stycznia przeprowadzimy manifestację na ulicach Lublina - zapowiedział przewodniczący NSZZ "Solidarność" na Lubelszczyźnie Marian Król.
Władze Protektora - produkującego buty dla wojska - zdecydowały o likwidacji zakładu, bo firma przynosi straty. Wypowiedzenia z pracy otrzymało ponad 140 osób. Protektor zobowiązał się do wypłacenia zwalnianym pracownikom sześciu pensji jako odszkodowania i odprawy. Związkowcy domagają się wyższych odszkodowań - po dwa tys. zł za każdy przepracowany rok w firmie.
Lubelska prokuratura sprawdza, czy w spółce nie doszło do uporczywego i złośliwego łamania praw pracowniczych. Zawiadomienie do organów ścigania złożyli związkowcy. Twierdzą, że zarząd Protektora przywłaszczył mienie związkowe, m.in. dokumenty i pieczątki. W likwidowanym zakładzie trwa kontrola Państwowej Inspekcji Pracy.
Grupa Kapitałowa Protektor specjalizuje się w produkcji obuwia ochronnego, militarnego, strażackiego i trekkingowego. Oprócz zakładu w Lublinie ma zakład w Czechach i dwa w Mołdawii.