Amerykański rząd prawie trzykrotnie przepłaca za benzynę dostarczaną z Kuwejtu do Iraku przez koncern Halliburton. To firma, której szefował niegdyś obecny wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Dick Cheney.
Członkowie Izby Reprezentantów z ramienia Partii Demokratycznej Henry Waxman z Kalifornii i John Dingell z Michigan ujawnili, że rząd USA płaci tej firmie 2,65 dol. za galon (3,7 litra), gdy tymczasem inni importerzy biorą za taką samą dostawę poniżej 1 dol. za galon.
Co gorsza, sprowadzoną z Kuwejtu przez Halliburton za tak ciężkie pieniądze benzynę, władze amerykańskie sprzedają w Iraku po zaledwie 4-15 centów za galon, tracąc na każdym galonie co najmniej 2,5 dolara, czyli 95 proc. ceny. Różnica ta pokrywana jest z subwencji rządowych, czyli z kieszeni podatnika amerykańskiego.
Rzeczniczka Halliburtona twierdzi, że firma i tak zarabia na tym tylko kilka procent. Większość ceny to koszty zakupu, transportu i rozprowadzenia towaru w niebezpiecznych warunkach przy krótkich terminach realizacji kontraktu. Fala oskarżeń zmusiła jednak władze firmy do reakcji. Prezes zwrócił się do pracowników, by pisali do mediów listy i opowiedzieli o trudnych i niebezpiecznych warunkach pracy.
Na razie, Halliburton pozostanie w Iraku. Wart 1,6 mld dolarów kontrakt przedłużono do końca roku z powodu opóźnienia przetargu na nowy. A ten opóźnia się z powodu trudnych warunków w Iraku. Jednak inne koncerny też pracują w niebezpiecznych, wojennych warunkach, za paliwo dostają znacznie mniej, a mimo tego wychodzą na plus.
Do 19 października Haliburton sprowadziła z Kuwejtu do Iraku 61,3 mln galonów benzyny, otrzymując za to 162,5 mln dolarów. Wiceprezydent Cheney był szefem Halliburtona przez 5 lat i opuścił tę firmę dopiero w 2000 roku, gdy zgłosił swą kandydaturę na wiceprezydenta.
09:35