„Wyższy urzędnik Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych będzie reprezentował Komisję Europejską na konferencji bliskowschodniej” – przekazała dziennikarce RMF FM rzeczniczka ESDZ Maja Kosjancic. Już wcześniej ujawniono, że w dwudniowym szczycie organizowanym przez Polskę i Stany Zjednoczone nie weźmie udziału ani szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini, ani jej zastępczyni Hega Schmid, bo mają w tym czasie inne obowiązki.

REKLAMA

Nieoficjalnie urzędnicy KE dają do zrozumienia, że nie wysyłają żadnej osoby, która ma znaczenie polityczne i decyzyjne. W Warszawie pojawi się delegat, którego nazwiska rzeczniczka nawet nie podaje, bo to osoba szerzej nieznana.

Jak ustaliła dziennikarka RMF FM może to być np. zastępca sekretarz generalnej Helgi Schmid, albo dyrektor departamentu bliskowschodniego. Jest to wyraźny sygnał, że dla KE ta konferencja jest problematyczna - przyznaje rozmówca dziennikarki RMF FM. W Brukseli jest ona widziana raczej jako proamerykańska, antyirańska i niosąca niebezpieczeństwo rozbicia unijnej jedności. Szefowa unijnej dyplomacji Fererika Mogherini jak i Helga Schimd uważają, że przyczyniły się do zwarcia z Iranem trudnego porozumienia nuklearnego, które jest teraz podważane przez Waszyngton.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Co Polska zyska na konferencji bliskowschodniej?