Jestem zwolennikiem zawarcia porozumienia z ludowcami, ale nie za wszelką cenę - mówi w rozmowie z reporterką RMF FM Bronisław Komorowski. Polityk PO uważa, że Platforma Obywatelska jest w komfortowej sytuacji, bo do uzbierania sejmowej większości potrzeba jej tylko dwudziestu paru głosów.
Jeśli ludowcy będą podbijać piłeczkę w rozmowach i żądać dla siebie zbyt wiele, będzie to problem, ale niekoniecznie tylko dla Platformy – powiedział reporterce RMF FM wicemarszałek Bronisław Komorowski: Platforma Obywatelska mówiła przed wyborami, że jest otwarta na współpracę z różnymi środowiskami od prawicy po lewicę. Naszym naturalnym partnerem może być PSL, ale nie musi. Będziemy prowadzili rozmowy z wszystkimi.
Na razie PO czeka na to, co się wydarzy w szeregach lewicy. Czy podzielony i skonfliktowany po wyborach LiD przezwycięży kryzys i czy może to zrobić, idąc drogą zaproponowaną przez Aleksandra Kwaśniewskiego, czyli dosyć sztucznego doklejania środowisk o przeszłości solidarnościowo-liberalnej. Wydaje mi się, że nie - dodaje Komorowski.
Skoro nie, to do drzwi zapukają koledzy z Partii Demokratycznej, czyli dawnej Unii Wolności, skąd wywodzi się wielu polityków PO.
Platforma liczy też na kilku działaczy PiS o umiarkowanych, a nie radykalnych, prawicowych poglądach. Dla takich ludzi robi się tam za ciasno – mówi Komorowski. Dodaje, że jest paru posłów PiS, którzy mogliby zasilić szeregi Platformy, bo mieli na to ochotę jeszcze przed wyborami.