Państwowa komisja ds. pedofilii, której powołanie premier zapowiedział w maju ubiegłego roku, wciąż jeszcze nie zaczęła działania. Jej siedmioosobowy skład, sformowany w połowie lipca, zebrał się dotąd tylko raz. Komisja wciąż nie ma siedziby, urzędu, pracowników, systemu informatycznego ani tak podstawowych narzędzi działania jak choćby poczta elektroniczna zabezpieczona ze względu na poufność danych.

REKLAMA

Kilka dni temu opisaliśmy niezrozumiałe opóźnienie w przygotowaniu i publikowaniu przez rząd rozporządzenia dotyczącego działania Urzędu Komisji. Bez niego rozpoczęcie merytorycznej pracy ws. przypadków pedofilii nie było możliwe.

Kilka dni po tej publikacji, w piątek wieczorem, rozporządzenie rządu zostało opublikowane. Na pytania o powody opóźnienia (ustawa o powołaniu komisji została uchwalona pod koniec sierpnia ubiegłego roku, rozporządzenie powinno mu towarzyszyć) Centrum Informacyjne Rządu nie odpowiedziało.

Organizację Urzędu czas zacząć

Dopiero dzięki ukazaniu się rozporządzenia możliwe jest powołanie do życia nieistniejącego dotąd urzędu, który ma wspierać pracę członków komisji. To zaś oznacza, że sama komisja nie zacznie działać wcześniej niż za kilka tygodni.

Na swoim najbliższym posiedzeniu członkowie komisji będą mogli opracować i nadać urzędowi statut, a przewodniczący - określić jego organizację wewnętrzną. To z kolei otworzy drogę do naboru pracowników według kryteriów podanych w rządowym rozporządzeniu. Równocześnie komisja może zacząć zabiegać o siedzibę i rozpocząć procedury zmierzające do jej wyposażenia i zabezpieczenia poufności danych, którymi się będzie posługiwać.

Widzieliśmy się raz, znamy się tylko z maili

Na razie nawet sami członkowie komisji mającej się zajmować przypadkami pedofilii nie mają ani miejsca na akta, ani nawet zabezpieczonych komputerów czy telefonów. Opisując dzisiejszy stan działań komisji sędzia Agnieszka Rękas mówi: Na razie widzieliśmy się jeden raz, 24 lipca, na pierwszym posiedzeniu, zwołanym przez panią Marszałek Sejmu, i znamy się z krótkich maili.

Opóźnienie rośnie

Gdyby nie opóźnienie, związane z wydaniem przez rząd rozporządzenia, etap tworzenia urzędu, który komisja ma dopiero przed sobą, byłby już zamknięty, a komisja mogłaby prowadzić już działania merytoryczne - od powołania jej pełnego składu minęło sześć tygodni.

Gdyby nie opóźnienie w powoływaniu siedmiorga członków komisji, mogła ona działać od niemal roku: ustawa o jej powołaniu weszła w życie we wrześniu ubiegłego roku, a powoływanie członków komisji zaczęło się... osiem miesięcy później, w maju.