Już teraz władze Wrocławia robią wszystko, by w czasie meczów rozgrywanych podczas mistrzostw Europy, kibice nie zostali zaatakowani przez komary. Ta wojna kosztuje miasto blisko 400 tysięcy złotych.
Komarów w mieście już teraz jest niewiele w porównaniu w z ubiegłym rokiem. W przyszłym ma być ich jeszcze mniej.
Te miejsca, gdzie komary składały swoje jaja, zostały zlikwidowane poprzez zarybianie specjalnymi gatunkami ryb, które żywią się tymi jajami. Korzystaliśmy też ze specjalnych środków - tłumaczył Paweł Czuma z Urzędu Miejskiego.
Dodaje, że takimi środkami zostały potraktowane między innymi okolice stadionu. Żeby kibice zajmowali się oglądaniem meczu, a nie zabijaniem komarów - przyznał.
Środki chemiczne wpuszczono także do studzienek kanalizacyjnych na wrocławskim rynku. Każda została otwarta. Tam, gdzie okazało się, że są larwy komarow, zostały one zlikwidowane - mówił Czuma.
Dzięki temu kibice maja pamiętać walkę piłkarzy, a nie walkę z komarami.