Kolumbijscy rewolucjoniści mieli przygotowywać zamach na George’a W. Busha – poinformował dziś minister obrony tego kraju. Bush pojechał do Kolumbii tydzień temu tylko na kilka godzin. Do USA wrócił cały i zdrowy.
Członkowie Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii FARC mieli próbować zabić Busha podczas jego kilkugodzinnej wizyty w mieście Cartagena. Jednak według kolumbijskiego ministra obrony Alberto Uribe, nie było żadnego widocznego zagrożenia, a służby specjalne sprawiły się doskonale. - Prezydent Bush wyjechał bardzo zadowolony - zapewnia Uribe.
Podczas wizyty w Kolumbii nad bezpieczeństwem amerykańskiego prezydenta czuwało 15 tysięcy policjantów. Komunistyczna organizacja FARC, która miała przygotowywać zamach, ma w swych szeregach 18 tysięcy bojowników. Jest wpisana na listę terrorystów, z którymi walczą Stany Zjednoczone.