Polski statek handlowy „Grot-Rowecki” zderzył się z fińskim promem pasażerskim na wysokości Rostoku. Jak dowiedziała się reporterka RMF, nikomu nic się nie stało. Specjaliści alarmują, że Bałtyk staje się coraz mniej bezpieczny dla żeglugi.

REKLAMA

Ze wstępnych oględzin wynika, że uszkodzenia nie są poważne. Jednak polski statek wraca do portu w Świnoujściu w asyście holowników.

Wzdłuż polskich wód przybrzeżnych prowadzą drogi morskie do coraz szybciej rozwijających się portów wschodniego Bałtyku. Zdaniem specjalistów, to prawdziwe morskie autostrady, na których ruch wzrasta z miesiąca na miesiąc.

Najbardziej obawiamy się intensywnego ruchu dużych statków – mówi szef szwedzkiej straży przybrzeżnej. Jego zdaniem, gdyby na Bałtyku doszło do zderzenia dwóch wielkich tankowców, walka z jego skutkami byłaby bardzo trudna.

Są jednak także inne zagrożenia, których niestety nie można do końca przewidzieć. Jednym z nich jest możliwość uwolnienia się broni chemicznej, zatopionej w Bałtyku po II wojnie światowej. - To taka dziwna bomba. Nie widać właściwie żadnego rozsądnego sposobu, żeby się jej pozbyć - mówi Andrzej Cieślak z Urzędu Morskiego w Gdyni.

Jedynym rozwiązaniem jest przygotowanie wspólnej unijnej polityki morskiej – twierdzą urzędnicy z Brukseli.