O 9:30 w polską przestrzeń powietrzną z terenu Białorusi wleciał rosyjski samolot transportowy Ił-76TD. Należąca do Wołga-Dniepr Airlines maszyna dwie godziny wcześniej wystartowała z lotniska Domodiedowo. Po 20 minutach lotu nad Polską minęła Warszawę, o 10:08 przeleciała nad Krakowem, po czym przez Słowację dotarła do lotniska wojskowego Parduc na Węgrzech.
Wskazany przelot był realizowany przez cywilny samolot Ił-76 przewoźnika rosyjskiego i był wlotem potwierdzonym, odbywającym się na podstawie zgody wydanej przez Urząd Lotnictwa Cywilnego - odparło na pytanie o przelot rosyjskiego Ił-a Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych. Choć polskie niebo od kilku tygodni zamknięte jest dla rosyjskich przewoźników, tym razem uczyniono wyjątek. Biorąc pod uwagę, że był to przelot cywilny, nie było podstawy do zabronienia wlotu przez stronę wojskową. Jednocześnie informujemy, że lot był monitorowany i wykonywany zgodnie ze złożonym FPL (planem lotu) - informuje Dowództwo.
Rosyjska maszyna prawdopodobnie wykonywała kolejny lot z ładunkiem paliwa jądrowego, potrzebnego do zasilania węgierskiej elektrowni w Paks. Materiały dla dostarczającej ponad połowę elektryczności na Węgrzech, oddalonej o 160 km od lotniska Parduc siłowni przed rosyjską napaścią na Ukrainę transportowane były z Rosji koleją przez Ukrainę właśnie. Wojna zmusiła jednak Węgrów do szukania innego sposobu realizowania dostaw i wybrano drogę lotniczą.
Pierwszy lot z paliwem jądrowym z Moskwy na Węgry miał miejsce na początku kwietnia. Jak wyjaśniał wtedy minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto, transport przelatuje przez przestrzeń powietrzną Białorusi, Polski i Słowacji na Węgry za zgodą wszystkich trzech krajów, a energia jądrowa nie podlega żadnym sankcjom Unii Europejskiej.
Szef węgierskiego MSZ przypominał też, nałożenie jakichkolwiek sankcji na działania związane z energią jądrową było dla jego kraju tzw. "czerwoną linią", a więc możliwością, której Węgrzy nie mogli zaakceptować.
Rosyjski Ił-76TD lądował na węgierskim lotnisku o 10:50.