„Armia Krajowa odpowiada za terrorystyczne działania na tyłach Armii Czerwonej” – można przeczytać w rosyjskich dokumentach dotyczących między innymi wkroczenia Armii Czerwonej do Warszawy 17 stycznia 1945 roku opublikowanych przez rosyjskie ministerstwo obrony. W dokumentach znalazły się też teksty krytykujące przebieg Powstania Warszawskiego.

REKLAMA

Publikacja dokumentów ma być "kontynuacją działalności mającej na celu ochronę prawdy historycznej".

Antypolska kampania prowadzona jest nieprzerwanie. Rosja oskarżyła Armię Krajową o mordowanie pozostałych w Warszawie Żydów i Ukraińców. "Z dokumentów wynika, że oddziały Armii Krajowej unicestwiły Ukraińców i Żydów pozostających w mieście, a uciekający z niewoli niemieckiej oficerowie radzieccy byli przymusowo przetrzymywani jako zakładnicy" - można przeczytać we wpisie resortu obrony Rosji na Facebooku.

Jak podaje Onet, dokument, o którym mowa, to protokół oficera wywiadu Armii Czerwonej o pseudonimie "Kapitan Oleg" sporządzony 4 października 1944 roku.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Szewach Weiss: Andrzej Duda nie mógł podjąć innej decyzji ws. Światowego Forum Holokaustu

"Bojowa organizacja AK tzw. Korpus Bezpieczeństwa prowadzi wyraźną politykę nacjonalistyczną. Całą ukraińską ludność, która pozostała w mieście, wybito lub rozstrzelano. Siłami Korpusu Bezpieczeństwa unicestwiono również pozostałych Żydów, których nie zdążyli unicestwić Niemcy" - pisze "Kapitan Oleg".

W relacji wojskowego znalazły się też informacje o tym, że AK-owcy prowadzili antysowiecką akcję propagandową. Według Olega, ludzi straszono wywozem na Sybir. Przeprowadzono też obławę na jeńców sowieckich, którzy zdołali się wyrwać z rąk niemieckich.

Powstanie Warszawskie skrytykowane

Według Onetu, w dokumentach odtajnionych przez rosyjskie ministerstwo znalazło się tłumaczenie notatki sporządzonej przez Hannę Morawską - prawdopodobnie zastępczynię ds. polityczno-oświatowych 4. batalionu AL.

Morawska krytykuje w niej sposób organizacji Powstania Warszawskiego. Wskazuje, że wielki zryw warszawiaków nie został odpowiednio zaplanowany pod kątem strategicznym.

W rosyjskich drukach są też relacje dotyczące działań żołnierzy AK po zakończeniu II wojny światowej. W dokumentach są oni często określani jako "terroryści" czy "bandyci".

NIE PRZEGAP: Prezydent nie będzie przemawiał na Światowym Forum Holocaustu. "Lista mówców jest zamknięta"

Deputowany przekracza granicę

Jeszcze dalej niż rosyjskie ministerstwo posunął się deputowany Aleksandr Hinstein, który twierdzi, że w obozach koncentracyjnych Żydów mordowali Polacy.

System obozów był zorganizowany przez Niemców, ale całą pracę wykonywali Polacy na utrzymaniu Niemców - mówił. Jego wypowiedź opublikowała państwowa telewizja.

MSZ odpowiada

Do rosyjskich rewelacji odniosło się polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Wiceszef MSZ Paweł Jabłoński podkreślił, że wkroczenie Armii Czerwonej do zrujnowanej po Powstaniu Warszawskim stolicy nie było wyzwoleniem - jak to określają Rosjanie - a "przyniesieniem nowej niewoli komunistycznej". O tym musimy pamiętać, szanując oczywiście indywidualnych żołnierzy - stwierdził.

Jabłoński dodał też, że odtajnienie dokumentów to "kolejna próba zakłamywania historii".

Powtarza się to po raz kolejny, dlatego że dzisiejsza Rosja bardzo mocno stara się zakłamać, manipulować prawdą na temat tego, jak przebiegała II wojna światowa, jaka była rola Związku Radzieckiego - oni wykorzystują ten mit do tworzenia dzisiejszej własnej polityki. My to jednoznacznie potępiamy i potępia to w zasadzie cały cywilizowany świat - powiedział Jabłoński.

My się będziemy temu jednoznacznie sprzeciwiali i na wszelkie tego rodzaju wystąpienia, próby będziemy reagować i jesteśmy przekonani, że także inne państwa będą nas w tym wspierały - dodał.

Dopytywany o słowa szefa MSZ Rosji Siergieja Ławrowa o tym, że Rosja wie o tym, iż Polska namawia przedstawicieli krajów zachodnich, by na uroczystościach w Izraelu 23 stycznia przedstawiali w wystąpieniach polski punkt widzenia, wiceszef polskiego MSZ odparł, że to element kampanii rosyjskiej dotyczącej II wojny światowej.

Rosja dostrzegła po tej próbie dokonanej w grudniu, że jej kłamliwa opowieść o II wojnie światowej nie została podzielona - nikt nie kupił tego, co Putin próbował światu sprzedać - ocenił Jabłoński.