Tylko pięciu z kilkunastu adwokatów żołnierzy z Nangar Khel zainteresowało się aktami śledztwa w sprawie swoich klientów - ujawnia reporter RMF FM Marek Smółka. Z informacji prokuratury wojskowej wynika, że ci, którzy najgłośniej domagali się dostępu do materiałów dowodowych, jeszcze ich nie czytali.
Trudno ustalić dlaczego obrońcy nie czytali akt, ponieważ nie przyznają się do niewiedzy. Sprawiają wrażenie, że znają treść akt. Prokuratura nie została jeszcze zarzucona wnioskami o udostępnienie materiału ze śledztwa.
Materiał ten przeglądało, bo trudno mówić o zapoznaniu się z materiałem z uwagi na jego obszerność, pięciu adwokatów - mówi naszemu reportowi prokurator Jerzy Artymiak. Ci, o których mówi prokurator, to adwokaci głównie z Poznania. Tylko jeden jest z Warszawy.
Pełnomocnicy żołnierzy bardzo głośno domagali się otwarcia akt. Narzekali, że nie znając materiału dowodowego, muszą poruszać się we mgle i po omacku.
Z aresztu wyszło trzech żołnierzy z siedmiu podejrzanych o ostrzelanie latem ubiegłego roku afgańskiej wioski Nangar Khel. Za kratkami wciąż przebywa czterech wojskowych; sąd przedłużył im areszt do 13 sierpnia.