Nie będzie tymczasowego aresztu dla kobiety z Gryfic w Zachodniopomorskiem, która w zbyt gorącej wodzie wykąpała swoją 5-letnią córkę. Sąd odrzucił wniosek policji i prokuratury o dwa miesiące aresztu dla 29-latki. "Sąd podjął decyzję o zwolnieniu z aresztu kobiety, tłumacząc, że nie ma przesłanek, by zastosować wobec niej środek zapobiegawczy w postaci aresztowania" - powiedział Marcin Stawirej z Prokuratury Rejonowej w Gryficach. Jak dodał, prokuratura planuje zaskarżenie decyzji sądu. "Kobieta została odprowadzona do komendy policji i będzie wolna" - dodał.
W niedzielę kobieta usłyszała zarzuty narażenia dziecka na ciężki uszczerbek na zdrowiu oraz nieudzielenia pomocy. W momencie zatrzymania 29-latka była pijana.
Policja dostała zgłoszenie w ostatni piątek, kiedy po godz. 2 w nocy do izby przyjęć szpitala w Gryficach zgłosiła się kobieta z dzieckiem. 29-latka miała 2 promile w wydychanym powietrzu. Została zatrzymana razem z mężem, który również był pijany.
5-letnie dziecko trafiło na oddział oparzeniowy szpitala w Szczecinie. Dziewczynka była w stanie stabilnym. W poniedziałek została wypisana.
Śledczy ustalają, jak doszło do tego, że dziewczynka została wykąpana w zbyt gorącej wodzie, a poparzenia opiekunowie zauważyli dopiero po kilku godzinach.
Jak poinformował dyrektor szpitala w Szczecinie-Zdrojach, gdzie przebywała mała Nikola, dziecko trafiło do lekarza w piątek, dopiero, kiedy zaczęło gorączkować. Był to początek stanu zapalnego poparzonej skóry. Dziewczynka trafiła do nas w stanie ogólnym dość dobrym, z dość rozległym, zaniedbanym oparzeniem. Dzięki leczeniu chirurgicznemu, zabezpieczeniu zmian oparzonych, leczeniu miejscowemu i ogólnemu, stan dziecka się poprawił. Szczęśliwie nie będzie wymagała przeszczepów skóry - mówi dr Gonerko.
Według nieoficjalnych informacji, dziecko w zbyt gorącej wodzie para miała wykąpać nawet tydzień temu, jednak przez kilka dni stan poparzonej dziewczynki ich nie interesował.
Dziecko ma poparzoną większą część ciała. Według lekarzy woda użyta do kąpieli dziewczynki miała około 50 stopni Celsjusza. W przypadku wrażliwej skóry dziecka to wystarczy, by doszło do oparzenia.
Lekarze nie mają też wątpliwości, że opiekunowie zaniedbali dziecko po tym, jak Nikola się poparzyła. Według doktora Gonerki, Nikola do lekarza powinna trafić tego samego dnia, a najpóźniej następnego, po tym, jak do oparzenia doszło. Dziewczynka może mówić o sporym szczęściu, bo nie rozwinęło się u niej poważne zakażenie. Takie uszkodzenie skóry stanowi wrota zakażenia, gdyby do takiego doszło, to może to nawet zagrażać życiu dziecka - dodał dr Gonerko.
Jak tłumaczył prokurator Krzysztof Mejna, podczas przesłuchiwań matka dziewczynki twierdziła, że przygotowywała dla córki kąpiel. Wlała gorącą wodę do brodzika, ale nie zorientowała się, że dziewczynka wbiegła do łazienki, poślizgnęła się i do niej wpadła, zanim kobieta dolała zimnej wody. Podczas przesłuchania 29-latka podkreślała, że żałuje, że nie udzieliła dziecku pomocy.
Kobieta przyznała się do stawianych jej zarzutów: sprowadzenia ryzyka ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i nieudzielenia pomocy dziecku. Prokurator natomiast przyjął jej tłumaczenia, że obrażenia u 5-latki powstały w skutek nieszczęśliwego wypadku. Śledczy mogą się od tego postanowienia odwołać lub zażądać innego środka zapobiegawczego, np. policyjnego dozoru.
O dalszych losach dziecka zdecyduje sąd rodzinny. Matka ma częściowo odebrane prawa rodzicielskie.
(ug, az)